Masterton w swoich
książkach pieści Polaków na różne sposoby. Jak na razie
wszystkie „wątki polskie”, na jakie trafiłem w jego
powieściach, wyglądają na wepchnięte na siłę... choć właściwie
nie wiem, co i jak musiałby napisać, by nie wyglądało to na
laurkę z wysiłkiem wetkniętą między kartki. Może głównym
bohaterem musiałby uczynić Lecha Wałęsę albo innego Lecha...
nie, lepiej cieszmy się tym, co jest.
Nie powiem, żeby
było to dzieło na miarę Wyklętego. Ot, jeden z wielu
średniaków Mastertona. Niesamowicie irytował mnie Sparky, który
właściwie decydował o większości mających miejsce zdarzeń, bo
wyczytał je w gwiazdach. Gdyby mi dziecko kazało jeździć do
świecie i błąkać się po lasach, bo tak mu rzekły gwiazdki, to
za takie fanaberie miałby permanentny szlaban na narkotyki. No, ale
cóż, jakoś trzeba połączyć punkty akcji, by doprowadzić ją z
punktu A do punktu B...
Jeszcze bardziej
jednak denerwowało mnie zawarte w powieści nachalne przesłanie
ekologiczne. Taka nauka zawsze jest bardzo cenna, a nuż coś w końcu
dotrze do naszych tępych cymbałów. Można było jednak zawrzeć ją
w nieco subtelniejszy sposób. No bo jak to wygląda? Tu jakieś
demony, straszne że o matko, tam samobójstwa i flaki się walają,
a tu nagle „my sobie od was idziemy, bo wy już nas nie lubicie,
nie chcecie kochać krzaczków, to cześć i bardzo nam smutno z tego
powodu”.
Tytułowa panika -
której opisy, jak rozumiem, stanowić miały w tej powieści źródło
największej grozy - w moim odczuciu też została przedstawiona
raczej średnio. Jakoś się nie wczułem ani nie przejąłem.
Właściwie niebezpieczeństwo owych sytuacji przez Mastertona było
sygnalizowane głównie informacją o tym, że panikujący mają
spontaniczną ochotę ze sobą skończyć. Mało to sugestywne.
Taka jest tu
jeszcze ciekawostka, że jeden z pobocznych bohaterów nazywa się
Piotr Pocztarek. Mogę się mylić, ale coś mi się kojarzy, że
jest to konsekwencja obietnicy, którą Masterton złożył Piotrowi
podczas jednego z wywiadów. Miło i fajnie, bo to niejako zaszczyt
nie tylko dla samego Pocztarka, ale i dla polskich fanów w ogóle.