Niedawno odkryłem w Internecie coś,
co wzbudziło we mnie wielką radość i ciekawość. Gorefikacje. Antologia
polskich opowiadań gore. I to w dodatku darmowa! Czego może chcieć
więcej fan mocnych wrażeń?
Kiedy zaczynałem zapoznawać się z
treścią, założenie miałem takie, że po każdym przeczytanym
opowiadaniu będę sobie notował jego wady i zalety. No i szybko się
zawiodłem, bo przy trzecim opowiadaniu już nie miałem nic
konkretnego do powiedzenia.
Pierwsze – Talidomid – super!
Zwłaszcza język, jakim posługuje się autor. Wiele bym dał, by
tak umieć. Wadę ma jednak taką, że kończy się, jak na mój
gust, zbyt gwałtownie. Dokładnie w momencie, kiedy zaczęło mnie
naprawdę wciągać.

Od opowiadania Dwa słowa przez kilka
kolejnych przebrnąłem już właściwie bez większych emocji. Co do
wspomnianego tekstu, autorka – jedyna kobieta wśród twórców
Gorefikacji – według mnie się nie popisała. Ani umiejętnościami,
ani wyobraźnią. Niby w przedmowie antologii przeczytałem, że
zaszła ostra selekcja, tymczasem opowiadanie Dwa słowa przypomina
poziomem wypociny nazbyt wierzących w siebie amatorów, które
widywałem na forum literackim.
Kolejnych kilku opowiadań nawet nie
udało mi się zapamiętać na tyle, by się nad nimi rozwodzić. W
większości to niezbyt wydumane historyjki stanowiące tło dla
różnego rodzaju bezeceństw. Nie czepiam się, z pewnością
niektórym to wystarczy. Ja jednak wolałbym czytać teksty, w
których gore jest dobrze dopasowanym dodatkiem do fabuły – a nie
na odwrót.
Bardzo byłem zaintrygowany tytułem
przedostatniego opowiadania – Pornopolis. Spodziewałem się, że
autor będzie radośnie folgował swoim chorym fantazjom. Tymczasem
ledwo przebrnąłem przez ten...nawet nie wiem, jak to określić.
Nie chciałbym powiedzieć bełkot, bo jednak wyraźnie widać, że
człowiek dołożył starań, by jego tekst wyglądał tak jak
wygląda. Prawda jest jednak taka, że to się do czytania nie
nadaje. Przynajmniej nie dla kogoś tak opornego na wyszukane zabiegi
słowne, jak ja.
Ze wszystkich opowiadań wchodzących w
skład Gorefikacji wyróżniłbym pozytywnie pierwsze i ostatnie.
Jajko niespodzianka to naprawdę fajny, nietuzinkowy pomysł. No,
może jeszcze Puszka coli zasługuje na uznanie ze względu na
zakończenie.
Antologia, ogólnie rzecz biorąc, ma
jeszcze jedną, dość istotną wadę – błędy. Literówki, czasem
brak przecinka czy wielkiej litery. Nie ma tego dużo, ale się
zdarzają. Takie pierdoły jak przecinki jeszcze można wybaczyć, sam
się tym kiedyś zajmowałem i wiem, że nie sposób wychwycić
wszystko, choćby się i dziesięć razy sprawdzało tekst. No, ale
takie rzeczy jak „mimo, że” to już naprawdę porażka edytora.
Generalnie, choć w większości
opowiadania nie mordują atrakcyjnością, to zdanie o Gorefikacjach
mam bardzo dobre. Fajnie, że powstał taki zbiór. Jeśli lubi się
gore, naprawdę można sobie ulżyć ;) To wielka porcja pysznego
mięska (nadzianego żyletkami). Tak wielka, że się chyba przejadłem, bo jakoś po
lekturze przeszedł mi chwilowo głód ;)
Polecam!
Właśnie czytam sobie po jednym opowiadanku na dzień, pierwsze mi się też podobało, choć rzeczywiście skończyło się jakoś w połowie, można było spokojnie pociągnąć temat dalej, a co do kolejnych to owszem, im dalej tym słabiej, choć mi akurat nawet się spodobało opowiadanie kobitki - tyle że odniosłam podobne wrażenie, jak Ty: gore dla samego gore. Nie było żadnego, fajnego wprowadzenia w temat, tylko od razu 'do rzeczy', a ta argumentacja, którą autorka zastosowała, jak dla mnie - zbyt naciągana. Może nie ma się czego czepiać w takiej publikacji, ale ja się spodziewałam czegoś więcej. No nic, przede mną jeszcze sporo kawałków, póki co jest nieźle, ale mogło być znacznie lepiej.
OdpowiedzUsuńDaj znać, kiedy już dobrniesz do "Pornopolis". Jestem bardzo ciekawy Twojej opinii, bo dla mnie ten tekst to wielka zagadka. Sam nie wiem, jak mam go traktować. Może jestem za głupi na niego ;]
OdpowiedzUsuń