Stephen King to ikona horroru i choćbym nie wiem jak się tej opinii przeciwstawiał, to przeświadczenia tego nie zmienię. Trzeba się chyba w końcu z tym pogodzić. Facet nudzi mnie okrutnie i nie czuję, bym mu cokolwiek zawdzięczał. Wielu fanów horroru zawdzięcza mu jednak wiele – i z tym również muszę się pogodzić. Tym łatwiej mi to pogodzenie przyjdzie, że ów horrorowi dogmat, jakim jest rzekomy geniusz Kinga, był inspiracją do powstania całkiem interesującej antologii pt. Pokłosie.
![]() |
Projekt okładki: Darek Kocurek |
Zanim w ręce wpadło mi Pokłosie,
Marek Zychla był mi autorem zupełnie obcym. Po przeczytaniu antologii znam tego
pana z dwóch opowiadań – Chyba oraz Fhabhtanna. Nie wiem, czy to
wystarczająco, by poznać autora i móc coś powiedzieć o jego twórczości, dlatego
swoje odczucia traktuję niezobowiązująco. Wyobraźnia autora jest jak bezpański
kot – nigdy nie wiadomo po którym dachu polezie. Chylę czoła za pomysłowość,
jednak dla mnie okazało się to trochę za dużo… Gadające psy i smoki z
opowiadania Fhabhtanna to zupełnie nie jest mój klimat. Pierwszy
tekst również okazał się dla mnie nieco zbyt ciężki. Z pewnością jednak
zadowoli czytelników lubiących surrealistyczne klimaty.
Kolejnym autorem, któremu dane było popisać się aż dwoma
tekstami, jest Kacper Kotulak. Jego To
nie TO i Death metal znacznie
bardziej trafiły w mój gust. W pierwszym opowiadaniu autor już w tytule
zaznacza, że nie zerżnął z kingowego To,
co zresztą jest całkiem ciekawym zabiegiem. Opowiadanie, choć w oczywisty
sposób przywodzące na myśl powieść Kinga, nie jest aż tak wtórne, jak można by
na pierwszy rzut oka przypuszczać.
Drugi tekst Kotulaka na początku odrobinę mnie zawiódł.
Zobaczywszy tytuł Death metal, miałem
nadzieję, że w bardziej dosłowny sposób oddaje on treść. Trafiłem jednak na
opowiadanie o gitarze wpływającej w okrutny sposób na poczynania swoich
właścicieli. Wbrew pierwszemu wrażeniu – opowiadanie bardzo fajne, choć mogłoby
być dłuższe.
Pozostałe trzy opowiadania jednak najbardziej przypadły mi
do gustu. Świniak Juliusza
Wojciechowicza to świetnie napisana opowieść o pewnym nietypowym rowerze… i o
utęsknionych przeze mnie czasach, kiedy to dzieciakom chciało jeszcze się
odlepić oczy od komputera i wyjść na dwór. Autor bardzo zręcznie przywołał w
tekście te czasy, aż mi się smutno zrobiło, że jestem taki stary ;)
Opowiadanie Jarka Turowskiego Cierniowy dwór, choć traktuje o wampirach, których nie znoszę,
również mocno przykuło moją uwagę – najpierw dołującym wątkiem obyczajowym,
potem mrocznym klimatem, później klimatyczną wizją wampiryzmu.
Najbardziej obszerny tekst przygotowała Paulina Król. I
chyba najlepszy zarazem. Nie dość, że historia kobiety, która każdego ranka
budzi się w innej rzeczywistości jest niezwykle intrygująca, to jeszcze
świetnie napisana i wystarczająco długa, bym mógł się rozsmakować ciekawym
opowiadaniem.
Choć wydawało mi się, że jako osoba ślepa na urok Kinga będę
równie ślepy na zawarte w opowiadaniach nawiązania do jego powieści, udało mi
się ich kilka wyłapać. Fani Króla prawdopodobnie znajdą ich znacznie więcej i
odczują z lektury przyjemność proporcjonalnie silniejszą. Być może gdyby nie ogólne
założenie antologii, nie napotkałbym kilku dodatkowych smaczków będących
bardziej nawiązaniami do stylistyki Kinga, niż dosłownych zapożyczeń z jego
twórczości. Ale że kierowała mną myśl, że one gdzieś tu muszą być, to wydaje mi
się, że mimo słabej znajomości jego książek, w paru miejscach słusznie
zaświeciła mi się żaróweczka ;)
Jakkolwiek nie zgadzam się z tymi, którzy upierają się, że
bez Króla nie ma horroru, przyznać trzeba, że przez dekady działalności
literackiej wychował sobie zdolne stadko, w godny sposób oddające mu hołd tą
oto piękną laurką. Serdecznie gratuluję autorom dobrej roboty i trzymam kciuki za sukces książki!
Marek Zychla napisał też bardzo ciekawe opowiadanie "Czarna kawka", które zostało opublikowane w II numerze Magazynu Histeria (magazynhisteria.pl/czytajpobierz).
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo i zapraszam do lektury opowiadan ze wspomnianego "Pokłosia", które powinno pojawić się w księgarniach w okolicach marca br. (nakładem Wydawnictwa Gmork).
UsuńMarek Zychla
O, dziękuję bardzo. Chętnie zajrzę!
OdpowiedzUsuńA kolega autor recenzji chyba się trochę pospieszył z jej publikacją , sprzedał trochę nierzetelnych informacji, opublikował okładkę (niekompletną wersję roboczą) objetą prawem autorskim bez uzgodnienia z wydawcą (o którym nawet nie wspomniał) ani jej twórcą.
OdpowiedzUsuńA to mnie autentycznie rozbawiło: "to świetnie napisana opowieść o pewnym nietypowym rowerze… i o utęsknionych przeze mnie czasach, kiedy to dzieciakom chciało jeszcze się odlepić oczy od komputera i wyjść na dwór. Autor bardzo zręcznie przywołał w tekście te czasy, aż mi się smutno zrobiło, że jestem taki stary ;)"
Ktoś,kto urodził się w 1989 tęskni za czasami, których pamietac nie może, czego dowodzi, pisząc coś o szczylach odrywających się od komputerów - jakich komputerów? :)
Fajny blog tak wogole, lubię te klimaty 😉
OdpowiedzUsuńWszystko jest już jasne, więc wpis wraca na bloga.
OdpowiedzUsuńKolego, zupełnie nie rozumiem, dlaczego sądzisz, że nie mogę mieć wspomnień z "tamtego" dzieciństwa. Moje szczenięce lata przypadły na czas przełomu, kiedy komputery dopiero nieśmiało pojawiały się w bogatszych domach. U mnie - w małym miasteczku na podlasiu - wcale ta rewolucja nie postępowała tak szybko. Zapewniam Cię, że wiem, co to dzieciństwo bez komputera. Rozumiem, że miałeś potrzebę się czegoś przyczepić, ale akurat własne dzieciństwo znam lepiej od Ciebie, nie sądzisz?
Nie mozesz miec wspomnień z lat osiemdziesiatych, bo urodziłes się w '89.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego piszesz w recenzji, ze WTEDY cyt: "dzieciakom chciało sie odlepić oczy od komputerów". Gdzie logika? Wtedy nie było komputerów w domach - zreszta w komentarzu podkreslasz, ze nawet w latach 90tych czyli czasach Twojego dzieciństwa w biedniejszych regionach komputery osobiste były rzadkoscią - więc nie rozumiem jak dzieciaki miały sie od nich odlepić, co najwyzej mogły się odlepic od telewizorów, rezygnujac z teleranka albo pana Tik Taka :)
Masz rację, czułem potrzebę, by do czegoś się przyczepić, dokładnie rzec biorąc do kilku innych spraw np.: nie przypominam sobie gadajacych smoków w opowiadaniu Marka Zychli.
Cieszy mnie fakt, ze pomimo - delikatnie rzecz ujmujac - braku miłosci do Kinga ta anologia przypadła Ci do gustu, ale merytoryka w recenzji mocno kuleje. Pewnie bym sie nie czepiał szczegółów, ale równiez maiłem przyjemnosć przeczytać ją przedpremierowo, stąd moje uwagi.