Już traciłem nadzieję, że uda mi
się znaleźć jeszcze jakiś horror z lat '90, którego nie
widziałem, a który nie jest kaszaną. A tu proszę, Części
ciała (1991) okazuje się
całkiem niezłym filmem.

Większość
filmów sprzed dwóch i trzech dekad ma to do siebie, że choć
jestem podatny na ich urok, to jednocześnie przeważnie mnie nużą.
Tym razem jednak obejrzałem od początku do końca z
zainteresowaniem. Film zawiera też kilka typowych dla ówczesnej
kinematografii absurdów, ale kto by się tym przejmował.
Ostatecznie może naprawdę w amerykańskich szpitalach podczas
amputacji komputer wyświetla na monitorze człowieczka i oznajmia,
że następuje „rozczłonkowanie ciała”. Nie wiem, nie znam się.
W
Częściach ciała
zostaje postawione pytanie tyleż banalne, co wciąż pozostające
bez odpowiedzi. Gdzie w złym człowieku przebywa zło? W umyśle, w
sercu, czy może pod skórą? Rozważania iście filozoficzne, a więc
zbędne, ale bardzo ciekawe.
Generalnie
film jest dość zajmujący, trzyma w napięciu. Skłania do
refleksji na temat wielu problemów związanych z naszą psychiką
oraz moralnością.
Tak
sobie pomyślałem, że Części ciała
byłyby idealnym scenariuszem na film dla Cronenberga. Temat w sam
raz na jego podejście do horroru. I może dzięki znanemu nazwisku
stałby się ważnym tytułem w historii horroru. Bo chyba nie jest,
skoro znalazłem go w otchłaniach Internetu zupełnie przez
przypadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz