Mówi się, że kult książki w Polsce
zanika. Jakoś tego nie zauważam. Może dlatego, że mam szczęście
obracać się w towarzystwie ludzi tym regresem nie dotkniętych, a
może ów regres w rzeczywistości nie istnieje. Może przekonanie
trąbiących o tym mediów budowane jest jedynie na podstawie faktu,
iż jedna po drugiej padają księgarnie oraz wydawnictwa. Cóż,
zamykanie szkół nie świadczy o tym, że dzieciaki nie potrzebują
edukacji...
W rzeczywistości (a może jednak tylko
w moim subiektywnym odczuciu) czytelnictwo nad Wisłą ma się
nieźle. Nie tylko ono, bo nawet sama „produkcja” materiału
czytelniczego kwitnie. Młodzi entuzjaści, dzięki dobrodziejstwom
sieci, mają szansę dotrzeć do czytelników. I bardzo dobrze!
Mamy
oto zbiór siedmiu opowiadań utrzymanych w konwencji horroru.
Rozpoczyna go opowiadanie pod tytułem Głodna
i jest to moim zdaniem najjaśniejszy punkt w Za progiem.
Punktem wyjściowym historii jest kompletnie prozaiczny problem: mała
Marysia nie chce jeść. Banał kończy się wraz z wyjaśnieniem
czytelnikowi powodu braku apetytu. Muszę przyznać, że pomysł
zrobił na mnie wrażenie i trochę pozazdrościłem autorowi
wyobraźni.
Tak
jakoś mam, że jakiego zbioru opowiadań bym nie czytał, drugi w
kolejności tekst zawsze w moim odczuciu wypada gorzej. Tak też i w
tym przypadku się stało, Wylazło ze studni niestety
mnie nie porwało. Z większą przyjemnością czytałem trzecie
noszące tytuł Bestia.
Choć może nie jest wybitne, to urzekło mnie jego lekko
folklorystyczne zabarwienie – lubię takie klimaty.
Następnie mamy
tekst dzielący tytuł z całym zbiorem. Poznajemy dwóch nastolatków
mających zamiar obrabować dom, w którym doszło do masakry. To
opowiadanie zaliczyłbym do bardziej udanych. Zwłaszcza sugestywny i
bardzo emocjonalny opis odczuć jednego z bohaterów, gdy trafia na
miejsce zbrodni. Jedynie młodzieńczy slang w dialogach zastosowany
został nieco nadgorliwie, jednak zdaję sobie sprawę, jak trudno w
tej kwestii uniknąć przesady.
Coś w ciemnościach
również nieźle wypadło. Klaustrofobiczny klimat mi się udzielił,
nie powiem. Choć prawdziwą grozę stanowi tu makabra będąca
przestrogą dla palaczy. Choć mieszkam blisko wschodniej granicy,
gdzie kwitnie handel przemytniczy, to papierosów niepewnego
pochodzenia już nigdy chyba nie tknę :)
Kolejne
opowiadanie wypada niestety poniżej ogółu, przynajmniej w moim
odczuciu. Czarne kwiaty to
rzecz o kobiecie, której przyszło spotkać...zjawę? Zjawa ta,
zanim znika, obdarowuje bohaterkę kartką zawierającą napisaną w
tajemniczym języku formułę. Odczytanie jej jest tragiczne w
skutkach. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego to opowiadanie podobało
mi się najmniej. Po prostu nie porywa tak, jak pozostałe.
Siódma, ostatnia
historia opowiada o młodej, wyalienowanej dziewczynie, która
odnajduje nową pasję. O tym, że okultyzm nie jest zabawą,
przekonuje się, gdy spotyka prawdziwego Nekromantę. Opowiadanie
oparte jest na bardzo ciekawym pomyśle, co niestety trochę psuje
jego forma. Fabuła wyrażona jest jako opowieść Piotra Berga –
domyślam się, że detektywa. Taka koncepcja sama w sobie też jest
interesującym zabiegiem, ale autor jakby czasami zapominał, że
właśnie taką formą się posługuje. Narrator wie trochę za dużo
i opowiada zbyt szczegółowo. Dodatkowo w jego opowieść wplecione
są dialogi, co nie współgra z przyjętą formułą narracji.
Odniosłem
wrażenie, że w większości opowiadania zostały skonstruowane tak,
by w momencie gdy groza zaczyna nabierać kształtów, czytelnik
skazany był wyłącznie na siebie i własną wyobraźnię. Autorski
komentarz końcowy tylko mnie w tym utwierdził. Świetny pomysł!
Za progiem
to horror, powiedziałbym, podwórkowy. Taki, który przydarzyć może
się każdemu i wszędzie. Taki, który jest blisko, czai się na
zwyczajnych, szarych ludzi, na każdego z nas. Taka groza jest tym
bardziej sugestywna, w większym stopniu pozwala utożsamić się z
bohaterami.
Czytając
amatorskie teksty, często zwracam uwagę na ich cechy zdradzające
inspiracje autorów. Tutaj znalazłem ich całkiem sporo. W wielu
momentach nachodziły mnie skojarzenia z klasyką. Może również
dlatego historie z Za progiem
tak wciągają – czerpią ze sprawdzonych patentów.
Za progiem
to produkcja amatorska ze wszystkimi tego konsekwencjami. Niestety
również tymi negatywnymi. W tekstach jest trochę do poprawienia,
parę potknięć stylistycznych. Jednak, jak często powtarzam
(czasem też usprawiedliwiając własną nieudolność), na czymś
trzeba się nauczyć pisać.
Mam
nadzieję, że wybrnąłem z zadania opisania Za progiem
obronną ręką i mimo że autor jest moim znajomym, zachowałem
obiektywizm. A teraz, zupełnie obiektywnie, polecam Wam ten zbiorek.
Warto! ;)
E-book
Za progiem można
nieodpłatnie pobrać stąd: http://beezar.pl/ksiazki/za-progiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz