Dzisiaj będzie bardzo krótko, bo
chciałbym napisać swoje zdanie na temat remake'u Carrie,
a nie mam w sumie zbyt wiele do powiedzenia. Umyśliłem sobie, że
nie będę czytał żadnych opinii na temat tego filmu, dopóki sam
go nie zobaczę i nie ocenię. Tak też czynię, co, jak sądzę,
ocali subiektywność mojego spojrzenia. Wszak najprawdopodobniej
większość opublikowanych recenzji sprowadza się do mieszania
filmu z błotem, bo nie dość, że jest to próba poprawienia
klasyki, to jeszcze klasyki namaszczonej nazwiskiem tzw. Króla. Cóż,
takie filmy jak nowa Carrie
nie mają prawa mieć lekko...

Co do
nowej odtwórczyni roli Carrie, to z początku wydawało mi się, że
jest na tę postać stanowczo za ładna i zbyt... pospolita. Aktorka
z pierwotnej wersji miała w sobie jakąś taką dobroduszną
brzydotę, co w moim odczuciu pasowało do roli idealnie. Dziewczyna
z remake'u posiada natomiast fizjonomię tak niecharakterystyczną,
że gdyby nie jej teatralne gesty i nieudolna mimika mające
uwypuklić jej wyalienowanie, to nie potrafiłbym jej odróżnić od
stada SAN-ów* przewijających się przez cały film. Choć wraz z
trwaniem filmu coraz bardziej brzydła w moich oczach, to i tak nie
zdołała choćby odrobinę przekonać mnie, że jest odpowiednią
osobą do tej roli.
Jak
podejrzewam, dla wielu podstawowym kryterium jakości nowej Carrie
jest to, jak w tej wersji wypadnie scena studniówkowej rozpierduchy.
Jestem przekonany, że każdy, oglądając film, z zapartym tchem
czekał właśnie na ten moment. Ja czekałem i muszę przyznać, że
według mnie dziewczyna dała radę. Rozegrano to nieco inaczej –
ta Carrie nie wybałuszała oczu jak poprzedniczka, ale za to
wydawała się fajnie zaciekawiona i zahipnotyzowana tym, co sama
robi. Natomiast późniejsza scena z samochodem... - tu już będę
się bił o przewagę remake'u nad pierwowzorem!
Film
ogląda się przyjemnie, choć bez szału. Jest w dużym stopniu
wierny pierwszej wersji, przez co nie ma mowy o jakimś większym
zaskoczeniu. Ostatecznie ten remake nie jest czymś nieudanym. To
fajny film, zawierający kilka naprawdę świetnych ujęć.
O,
wcale nie wyszło aż tak strasznie krótko!
*
Szałowe Amerykańskie Nastolatki
Zastanawiałam się czy iść na ten film, ale w końcu sobie odpuściłam. Nie przepadam za remake'ami, jakoś te starsze adaptacje Kinga bardziej mi podchodzą.
OdpowiedzUsuńA ja sądzę, że nie pożałowałabyś aż tak bardzo, gdybyś jednak zdecydowała się pójść ;) To i tak perełka w porównaniu z tym, co niektóre remake'i potrafią zrobić z klasyką ;)
OdpowiedzUsuń