Od
dawna czaiłem się na tę książkę. W końcu ją dopadłem i
pochłonąłem. Masterton. Twarzą w twarz z pisarzem
Roberta Cichowlasa i Piotra
Pocztarka. Oraz – po części – samego Mastertona. Wstyd nie
mieć, wstyd nie znać. Ja już się nie wstydzę.

W
pierwszej kolejności opowiem, co mnie irytowało. Przede wszystkim
niektóre części składowe Mastertona.
Zwłaszcza zamieszczony pod koniec zestaw ciekawostek o pisarzu
uporządkowany w stylu wskazówek pod hasłem „jak podniecić
twojego faceta”, których Masterton udziela w poradnikach
seksuologicznych. Po co – pytam – zapowiadać coś jako rzecz
absolutnie ekskluzywną, sprawiać, że napalam się jak głupi, a
potem raczyć mnie rewelacjami typu „Masterton z żoną na
śniadanie w rocznicę ślubu zjedli polędwicę sopocką”. Kogo to
obchodzi?
Książka jest
napisana, w moim odczuciu, bez polotu. Język, dobór słów,
konstrukcja zdań – przypominają mi moją pracę licencjacką w
początkowym stadium rozwoju. Chcę przez to powiedzieć, że język
jest szkolny. Momentami czyta się tę książkę jak wypracowanie.
Choć zdarza się, że autorzy starają się być dowcipni. Jak na
przykład przy opisywaniu „Szatańskich włosów”. Jeszcze kilka
takich finezyjnych żartów językowych i po prostu umarłbym ze śmiechu ;]
Wiele informacji
zwyczajnie się powtarza. To zrozumiałe, że jeśli w jednym miejscu
jest tekst stworzony przez autorów a później wywiad, to w tym
wywiadzie sporo faktów zostanie opisanych ponownie, ale można było
ująć je inaczej. Tymczasem pojawiają się fragmenty bliźniaczo
podobne.
Moim zdaniem ze
słów Cichowlasa i Pocztarka bije byt duża uniżoność w stosunku
do Mastertona. Jasne, że ta książka to hołd dla niego, dowód
uznania i tak dalej. Ale czasami trochę przeginali.
Wspominałem o tym,
że niektóre części książki wydają mi się niepotrzebne. Oprócz
„ekskluzywnych” ciekawostek zbędny wydaje mi się dział z
zachwytami znanych osób i zwykłych fanów na temat twórczości
pisarza. Bo mnie na przykład nie interesuje, co o jego książkach
myśli ktoś tam. Poza tym wątki biograficzne, dotyczące rodziny
Mastertona itd. Wolałbym czytać książkę poświęconą jedynie
jego twórczości niż biografię.
Zalety. Bardzo
ucieszyły mnie trzy rzeczy, które znalazłem w książce.
Po pierwsze,
pierwotne zakończenie Manitou. To naprawdę rarytas! Choć
nie ukrywam, że po przeczytaniu go byłem nieco zawiedziony, że
takiego finału nie zawiera ostateczna wersja powieści. Bardziej
podoba mi się to pierwsze. Chyba wydrukuję zakończenie z tej
książki i zakleję nim ostatnie strony własnego egzemplarza
Manitou ;)
Po drugie,
kompletny spis powieści Mastertona na końcu książki. Czuję, że
u mnie te kartki będą miały po dłuższym czasie najbardziej
pożółkłe krawędzie. Dobrze mieć taką listę, dzięki niej
wiem, że żadnej pozycji nie przeoczę. Choć i tu mały zawód, ale
tym razem zawiodłem sam siebie. Obliczyłem na podstawie tej listy,
ile książek Mastertona przeczytałem i wyszło mi skromne
jedenaście. Wstyd, wstyd!
Po trzecie, krótki
poradnik dla początkujących pisarzy napisany przez samego
Mastertona. Bardzo ciekawa i pouczająca rzecz, otworzyła mi szerzej
oczy zarówno na kwestie związane z pisaniem, jak i czytaniem.
Oprócz
alternatywnego zakończenia pierwszej powieści pisarza, możemy
poznać również jego teksty niepublikowane wcześniej w naszym
kraju oraz fragmenty niedokończonej powieści. Opowiadania to dla
mnie duży plus, zwłaszcza świetne Podłóżkowo.
Są też wiersze...
Choć na studiach grupa specjalistów w tej dziedzinie dwoiła się i
troiła, bym wykształcił się w teorii poezji, zrozumiał ją i
poczuł, to jakoś nie rozumiem i nie czuję. Zwłaszcza poezji
Mastertona. Pewnie ktoś będący emocjonalnie bliżej poezji by się
zachwycał, jednak w moich oczach – oczach kompletnego ignoranta w
tych sprawach – to jest bełkot i nic więcej niż proza
poszatkowana w przypadkowy sposób na wersy.
Mamy tu jeszcze
(dla niektórych na pewno) nie lada rarytas: fragmenty niedokończonej
powieści pt. Gdyby świnie umiały śpiewać. Przyznaję się
bez bicia, przeczytałem to do niespełna połowy. Nic nie
zrozumiałem i dałem sobie spokój. Przy okazji, niech mi ktoś
wyjaśni, jaki mechanizm sprawia, iż niedokończona powieść jest
określana mianem bestsellerowej?
Nie czytałem dotąd
nic spod ręki pana Cichowlasa, pana Pocztarka znam z łamów
Grabarza Polskiego i bardzo lubię redagowany przez niego dział. Mam
nadzieję, że jeśli kiedyś jakimś cudem tu zajrzą (zaszczycając
mnie wielce), to się za bardzo nie wkurzą. Ich książka jest na
pewno pozycją potrzebną na naszym rynku wydawniczym i ogromnym
prezentem dla fanów Mastertona. Nie mogę powiedzieć jednak, że
jest w pełni udana. Choć to jedynie moja subiektywna opinia, może
po prostu chciałbym czegoś innego niż inni polscy fani. Niemniej
składam autorom wielkie dzięki za Masterton. Twarzą w twarz z
pisarzem.
Wiersze Mastertona - to może być ciekawe. :)
OdpowiedzUsuńA Cichowlasa nie polecam osobiście, jakoś mi nie przypadł do gustu. :/
Naprawdę tak uważasz? Więc gdybyś kiedyś je czytał/a i zrozumiał/a, to koniecznie mi to wszystko wyjaśnij ;P
OdpowiedzUsuń