Dziś mam nowego gościa. Jest nim Magda - moja ukochana dziewczyna. Nie widać tego na blogu, ale zawsze miała w jego treść duży wkład. Dzielnie trwała przy mnie oglądając horrory (za którymi raczej nie przepada) a potem dyskutowała o nich ze mną. Magda ostatnio przeszła gruntowną przemianę duchową, bo dała się przekonać do sięgnięcia po moją ulubioną polską powieść ;) Koniec końców prawda jest taka, że ma więcej do powiedzenia o tej książce, niż ja. W związku z tym namówiłem ją, by osobiście się wypowiedziała.
Dosłownie parę chwil temu skończyłam czytać ostatni tom i mam mieszane uczucia. Pan Lodowego Ogrodu – jak byłam zachwycona po przeczytaniu trzech tomów, tak końcówka czwartego tomu trochę mnie rozczarowała. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że treść nawiedził szablon – przekleństwo fantastyki. Na szczęście jednak nie wszystkim ludziom zżytym z głównym bohaterem, udało się uniknąć śmierci. Moje obawy zostały rozwiane na samym końcu opowieści.
Dosłownie parę chwil temu skończyłam czytać ostatni tom i mam mieszane uczucia. Pan Lodowego Ogrodu – jak byłam zachwycona po przeczytaniu trzech tomów, tak końcówka czwartego tomu trochę mnie rozczarowała. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że treść nawiedził szablon – przekleństwo fantastyki. Na szczęście jednak nie wszystkim ludziom zżytym z głównym bohaterem, udało się uniknąć śmierci. Moje obawy zostały rozwiane na samym końcu opowieści.

Jeśli chodzi o treść, to za dużo opowiadać. Mówiąc w wielkim skrócie – główny bohater zostaje wysłany z tajną i nielegalną misją na obcą planetę. Celem jest odnalezienie członków Oddziału Rozpoznania Specjalnego, zatarcia wszelkich śladów ich pobytu i sprowadzenie na Ziemię. Należy dodać, że planeta wygląda jak ziemska epoka średniowiecza – tyle, że naszpikowana magią. Dalej zaczyna się to, o czym wspomniałam na początku. Bohater jest sam jak palec, przemierza góry i doliny, napotyka wiele problemów, a z każdym krokiem ma coraz więcej zwolenników i przyjaciół na śmierć i życie. Pod koniec okazje się, że z całej armii kumpli i kumpelek prawie wszyscy żyją. Oczywiście Vuko Drakkainen – bo tak nazywa się główny bohater, jednoczy siły wszystkich zaprzyjaźnionych nacji i rozpoczyna wojnę, która ma ocalić całą planetę.
Mimo delikatnej szablonowości i tak uważam, że Grzędowicz odwalił kawał dobrej roboty. Magia nie do końca jest wyssana z palca. Bardzo często autor wpaja nam, że na swój ziemski sposób może być wytłumaczalna. Rozkłada ją na cząsteczki fizyczne i chemiczne, dzięki temu czytelnik czuję się o wiele mądrzejszy od tych wszystkich magów, stworków i innych czynników, które tworzą magię – przynajmniej takie są moje odczucia. Podobało mi się wiele rzeczy, przede wszystkim nieoczekiwane zwroty akcji – z jednej strony wszystkim się udaje, aż tu nagle trafiają do niewoli na wiele długich miesięcy. Tam bardzo powoli knują plan wydostania się i zemsty na oprawcach. Niekiedy muszą całkowicie się poświęcać by zdobyć zaufanie wroga, przy czym „całkowicie” oznacza – you know what i mean ;P No i oczywiście nie mogło też zabraknąć gadających zwierzaków – kruk i koń całkiem nieźle sobie radzą z językiem naszego głównego bohatera.
Troszkę czułam niedosyt przy ostatecznej walce z wrogiem. Chociaż przez wszystkie tomy przewala się milion różnych walk, to jednak właśnie TEJ było o wiele za mało. Ale oj tam... kolejny mój wymysł.
Bardzo dziwnym zakończeniem charakteryzuje się tom pierwszy. Mogłoby się wydawać, że to koniec a tu nieee.. Jarek kolejny raz zaskakuje i nagle...czytamy sobie dalej. Jeszcze przez cały drugi tom trzyma nas w niepewności i dopiero w trzecim jesteśmy pewni, że rozwiązaliśmy zagadkę. Jednak po przeczytaniu ostatniej części dowiadujemy się, że nasze domysły są guzik warte. Jarek ma własny, zaskakujący, jakże prosty a zarazem cholernie dobry pomysł na rozwikłanie zagadki z części pierwszej.
Jeśli chodzi o mnie – jestem zadowolona a nawet zachwycona i zafascynowana. Kilka rzeczy troszkę mnie rozczarowało, ale co ja tam wiem o fantastyce... Niekiedy opowieść staje się obrzydliwa ale zdaje się, że to również dodaje jej uroku, poza tym te momenty dają do myślenia. Ogólnie książka jest naprawdę świetna, szybko się ją czyta i z wielką przyjemnością. Dlatego polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz