menu2

sobota, 5 kwietnia 2014

Zielony i jego kumple

Przedstawiam Ciało i krew Mastertona. Tytuł wybitnie nic niemówiący, pasujący do trzech czwartych wszystkich powieści grozy, jakie wydano. Tu akurat autor miał na myśl przeklęte potomstwo Człowieka-Krzaka. Ktoś się spodziewał?

Na powieść składają się dwa przeplatające się ze sobą wątki. Pierwszy to historia Terence'a, który w obawie przed klątwą, która ciąży na jego dzieciach, obcina im głowy sierpem. Klątwa wzięła się z czeskiego mitu o Zielonym Wędrowcu – pół człowieku, pół roślinie, który nawiedzał rolników, obiecując im urodzajne plony. Cena tych usług była wysoka, czego dowodem jest przejawiający się morderstwem dzieci strach Terence'a przed zapłatą.
Drugi wątek dotyczy... świni. Wskutek eksperymentu knurowi przeszczepiony zostaje fragment ludzkiego mózgu. Obie historie zaczynają się zazębiać, kiedy dowiadujemy się, kto był „dawcą”.

Ta książka, moim zdaniem, wypadłaby o wiele lepiej, gdyby podzielić ją na dwie odrębne powieści – o Zielonym Wędrowcu i o knurze Kapitanie Blacku. Wtedy Masterton miałby na koncie jednego gniota i jedną świetną powieść. A tak ma jedną – średnią.
Postać Zielonego Wędrowca, jego kumpli oraz cały ten mit są w moim odczuciu nietrafionym pomysłem. Grupa przebierańców pod wodzą człowieka zmutowanego z rośliną jeździ sobie furgonetką – jak to wygląda?! Kto ma się tego przestraszyć? Kogo ma coś takiego trzymać w napięciu? Wszystko naciągnięte na siłę. Jak choćby sama obecność kompanów Zielonego. Są chyba tylko po to, bo niektórzy z nich musieli odegrać jakąś konkretną rolę w fabule. Nigdzie się natomiast nie dopatrzyłem informacji o tym, skąd się właściwie wzięli i dlaczego łażą za Zielonym.

Przez ten głupawy pomysł z Zielonym Wędrowcem sporo ze swojej atrakcyjności traci historia Kapitana Blacka. Motym z wszczepieniem świni ludzkiej tkanki mózgowej i nadanie zwierzęciu pierwiastka ludzkiego to świetny pomysł na horror. Chociaż Masterton nie wykorzystał w pełni potencjału tego konceptu. Na tym motywie można by zbudować przejmującą, skłaniającą do refleksji historię o tragedii człowieka uwięzionego w zwierzęcym ciele. Jakaś namiastka tej tragedii w książce wystąpiła, ale to aż się prosiło o znaczne pogłębienie. Ale nie narzekam – w porównaniu z Zielonym ten wątek i tak jest świetny.

Ciało i krew mogłoby być też znacznie krótsze. Sporo jest dłużyzn i nie koniecznie istotnych fragmentów. Ogólnie książka nie jest tragiczna, czytałem gorsze rzeczy Mastertona. Z pewnością jednak kilka niezłych pomysłów jest tu... zmarnowanych przez towarzystwo pomysłów niezbyt dobrych.

5 komentarzy:

  1. Czytałam ją bardzo dawno temu i nie pamiętam z niej już prawie nic. Jedno tylko jest wyraźne - strasznie się nudziłam czytając to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, ja za jakiś czas też pewnie niewiele będę z tej książki pamiętał... No, może poza świnią z kawałkiem ludzkiego mózgu, bo to naprawdę kozacki pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sobie to czytam i przychodzi mi na mysl film "Mucha", który niedawno obejrzałam.. hmm.. tam człowiek zmutował się z muchą hahah a tutaj jest świnka;) oglądałeś może? dość stary, bo z 1986r.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówisz o filmie Cronenberga. Jasne, że oglądałem :) Może nie wiesz, że jego "Mucha" to remake, pierwowzór jest jeszcze starszy, o ile pamiętam, ze schyłku lat 50. Również polecam, fajna rzecz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, to nie wiedzialam. Może uda mi się gdzieś dorwać;) hehe

    OdpowiedzUsuń