Gówniany horror
(2003). Zanim zadrwimy, mówiąc, że w końcu jakiś polski tytuł
zagranicznego filmu się udał, przyjrzymy się drugiemu dnu tej
produkcji. Mało który reżyser potrafiłby bowiem nakręcić
pozornie idiotyczny i pod każdym względem zły film, pod jego
oczywistymi wadami ukrywając tak głębokie przesłanie. Postać
bohatera, nad krótym kontrolę przejęła substancja kojarzona z
tym, co w naszym ludzkim świecie najbrudniejsze i najbardziej
toksyczne to niezwykle trafna metafora człowieka XXI wieku –
ofiary robiących wodę z mózgu mass mediów i wszechobecnej
propagandy...
Żartowałem.
Ten
film to oczywiście nic ponad kolejną amatorską produkcję mającą
śmieszyć, brzydzić i stanowić odmóżdżacz do obejrzenia ze
znajomymi przy piwie. Założenia zaiste miał szlachetne, ale wyszło
dokładnie to, co z owych założeń zwykle wychodzi... czyli
produkcja podobno „nie przeznaczona dla ludzi pozbawionych dystansu
i abstrakcyjnego poczucia humoru”. Tak właśnie „znawcy horroru”
zwykli nazywać podobne paździerze :3
Jeśli
chodzi o fabułę, to naprawdę nie ma o czym gadać. Koleś ucieka z
więzienia i trafia do kanału, gdzie chemikalia zmieniają go
chodzący kawał gówna. Co tu jeszcze dodać?... A właśnie! Cała
akcja tego filmu to bajka na dobranoc, którą kilkuletnia
dziewczynka opowiada swojemu ojcu. Właśnie tak.
Przyznaję
się – jaram się wszystkim, co jest oparte na podobnych pomysłach.
Cóż może być bowiem lepszego od filmu drwiącego z dobrych
obyczajów i tabu? Ok, skusił mnie pomysł postawienia kału w roli
głównej, nie po raz pierwszy zresztą, bo kiedyś już się tak
napaliłem na japońską produkcję o gównianych zombie. W przypadku
Gównianego horroru
jednak moja ciekawość nie była warta fatygi. Film jest nudny i
przeraźliwie głupi.
Doprawdy,
ciężko mi określić, które z debilnych kwestii i sytuacji były
zamierzone, a które wynikają z upośledzenia twórców. Wszystkie
żarty są bowiem na równie beznadziejnym poziomie. O jakości
scenariusza, aktorstwa itd. chyba nie ma co wspominać – każdy się
z pewnością domyśla, co tam się wyrabia pod tym względem.
Generalnie
nie polecam. No chyba, że kogoś bawi człowiek-gówno i jego
dzielni pogromcy w zbrojach z pampersów.
Właściwie
to wpis mógłbym ograniczyć do tego poprzedniego zdania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz