menu2

niedziela, 10 listopada 2013

Święty dołek

Mimo że absolutna klasyka horroru w stylu Gabinetu doktora Caligari mnie nudzi, to chyba jednak w dużym stopniu jestem tradycjonalistą. Lubię, kiedy film jest oryginalny, ale zarazem oparty na dobrze mi znanych podstawach. Nie lubię natomiast, kiedy co kwadrans doznaję olśnienia i w głowie pojawia się myśl „No, wreszcie zaczynam rozumieć, o co chodzi!”, przy czym każde z kolejnych olśnień każe mi odrzucić uprzednio wymyślone teorie. Srutututu, po prostu lubię filmy mniej skomplikowane.

Oglądając Jug Face (2013) co chwila miałem inną koncepcję co do rozwinięcia całej intrygi. Byłoby to nawet fajne, bo intryga w horrorze - dobra rzecz, tylko że tutaj wszystko było dla mnie jakieś takie... niejasne.
Mamy tutaj jakąś dziwną komunę religijną żyjącą w lesie z dala od miasta. Za boga wzięli sobie wykopaną w ziemi dziurę z jakimś rudo-brunatnym błotem w środku. Dziura ich leczy, opiekuje się nimi, ale czasem też ma ochotę rozerwać kogoś na strzępy. Społeczność komunikuje się ze świętym dołkiem za pomocą niedorozwiniętego mężczyzny. Facet zapada w trans, podczas którego lepi jakieś gliniane dzbanki a ich ozdoba stanowi przepowiednię/wiadomość/żądanie dziury. Najczęściej na dzbanku pojawia się twarz osoby przeznaczonej na ofiarę do złożenia świętemu dołkowi. I tak pewnego razu na dzbanku pojawia się wizerunek nastoletniej Ady. Ada jest tym nieco przytłoczona, zwłaszcza że ma już na głowie sporo problemów, na przykład powstała w wyniku łajdaczenia się po lasach z własnym bratem ciąża. Dziewczyna robi coś,co w tej społeczności jest czynem świętokradczym – ukrywa dzbanek skazujący ją na śmierć. Akcja zaczyna się niemiłosiernie motać, bo dziura mści się za oszustwo dziewczyny.

Tak, jak wspomniałem – jak na mój gust, to zbyt wielu rzeczy trzeba się na początku domyślać. Przez pół filmu zastanawiałem się o co tu w ogóle chodzi. Od połowy natomiast zacząłem już co nieco jarzyć, jednak zwroty akcji były coraz bardziej nieoczekiwane. To akurat fajne.
Właściwie to muszę przyznać, że w dużym stopniu enigmatyczność fabuły jest jej zaletą, bo zmusza do ciągłego zastanawiania się nad tym, co będzie dalej i dlaczego. W efekcie, mimo że nie do końca ogarniałem akcję, to przynajmniej się nie nudziłem.
Ciężko też było mi zrozumieć niektóre zachowania członków wspólnoty. Choćby to, że nie są zbytnio załamani, jeśli dziura kogoś dopadnie. Niby jest im smutno, ale nie za bardzo. Wiele jednak w tej kwestii tłumaczy ich zwyczaj, jakim jest oznajmianie społeczności kolejnej śmierci za pomocą dęcia w róg. To niejako dowodzi, że są pogodzeni z takim losem do tego stopnia, że owo zawiadomienie stało się niczym więcej jak tradycją. Ogólnie rzecz biorąc, niezrozumiałe zwyczaje tych ludzi chyba właśnie powinny być akcentowane, gdyż dzięki temu mamy świadomość ich odrębności od całego społeczeństwa.

Film, choć dziwny i dość nietypowy, okazał się całkiem ciekawy. Może nie będzie to hit, ale na pewno ciekawostka. Cóż, może i lepiej, zważywszy na to, jakiej jakości są dzisiaj „hity”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz