Po dość długim czasie horrorowej
abstynencji w końcu zebrałem się w sobie i włączyłem film. Pierwszy z brzegu z
puli zalegających od dłuższego czasu na moim dysku. SX_TAPE (2013) –
tak się nazywa. Kolejny found footage z opuszczonym szpitalem, wyszło tak
sobie.
Adam robi co może, by
rozkręcić malarską karierę swojej dziewczyny Jill (choć raz zapamiętałem imiona
bohaterów!). Wymyśla sobie, że przygotują jej wernisaż w opuszczonym szpitalu,
zabiera Jill do tego miejsca, potem dołączają ich znajomi i – jak to się pisze
na pudełkach tanich dvd – narasta klaustrofobiczna atmosfera zaszczucia,
strachu i szaleństwa. Wszystko oczywiście filmowane jest przez obowiązkowo
pojawiający się w found footage typ bohatera-uparciuszka i-tak-to-nakręcę.
Sposób narracji w gatunku
takim jak found footage zwalnia fabułę od konieczności zachowania jasnego ciągu
przyczynowo-skutkowego, z czego twórcy SX_TAPE chętnie korzystają, nie
wyjaśniając widzowi, skąd się w szpitalu wzięły zjawy i jaki jest powód ich
biegania po budynku. Po prostu sobie są i już. Nie ma więc tutaj mrocznej
historii szpitala, który w dawnych czasach stałby się miejscem makabrycznych
eksperymentów lub czegoś podobnego. Liczy się tylko „tu i teraz”, duchy są bo
są i musimy taki stan rzeczy zaakceptować.
Na koniec, gdy już jest po
wszystkim, dostajemy dwie dodatkowe scenki. Pierwsza przedstawia doktorka
gwałcącego przypiętą pasami do łóżka pacjentkę. W drugiej podziwiamy...
odgryzanie penisa. O ile pierwsza scenka może mieć jakiś związek z fabułą filmu
(dla mnie nie ma, ale może jak zwykle coś istotnego przeoczyłem), to druga jest
już zupełnie od czapy.
Film nudnawy, wtórny do
szpiku kości, trochę jakby – że tak to ujmę – wyrwany z kontekstu. Jump scenek
dużo, grozy niewiele, krwi tyle, ile wyleci Jill z kluki. Tyle dobrego, że
chociaż główna bohaterka jest atrakcyjna i zabawnie zdzirowata – chwilami miło
było na nią popatrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz