menu2

niedziela, 1 września 2013

Czym jest przyjaźń?

Czym jest przyjaźń? Czy to stan, w którym druga osoba nabywa prawa do naszej prywatności? To pakt między dwiema lub więcej osobami, nakazujący im być dla siebie nawzajem nieskazitelnymi? Zostając przyjacielem, musimy być kimś pozbawionym wad, nie popełniającym błędów? Wygląda na to, że tak.

Among friends (2012) najwyraźniej sugeruje właśnie taką definicję przyjaźni. Dziewczyna imieniem Bernadette organizuje swoim znajomym specyficzną imprezę. Obezwładnia ich i rozpoczyna chorą grę na szczerość. Za pomocą taśm uwieczniających przyjaciół (bez ich wiedzy) w sytuacjach niemoralnych wobec nich nawzajem, zmusza ich do konfrontacji i rozliczenia się ze złych uczynków. Zasady gry stworzonej przez Bernadette również pozostają z dala od moralności a przyświeca im wypaczona idea sprawiedliwości.
Schemat podobnej konfrontacji i rozliczenia widzieliśmy już dziesiątki razy. Z tą małą różnicą, że tutaj problem osadzony jest w kontekście rzekomych przyjacielskich stosunków między ludźmi. Tutaj nie ma nic, co wobec Piły i podobnych ideologicznie filmów byłoby oryginalne. Film ma uzmysłowić nam, że relatywizm moralny nie istnieje a wszystko jest albo białe, albo czarne. Cóż, na swój sposób to słuszna i piękna idea, ale, jak inne słuszne i piękne, dla współczesnego człowieka utopijna. Można by się nad tym jeszcze pozastanawiać, ale po co, skoro zastanowiliśmy się przy okazji wielu innych filmów? Żaden z nich, ani z tych, które powstaną w przyszłości, nie jest w stanie rozstrzygnąć problemu.
Postacie w moim odczuciu nie są zbyt przekonujące w swoich rolach. Zwłaszcza Adam, który zdaje się kompletnie nie jarzyć, co się dzieje. Ale przynajmniej popatrzeć jest na co – Jules, choć posiada usposobienie wyjątkowo irytującej „pani sytuacji”, przykuwa wzrok urodą rodem z modnych teledysków dzisiejszej Vivy. Tak, czy inaczej, ładna jest :)
Nie wiem, jak innych widzów, ale mnie coraz bardziej drażni pomysł z przedstawianiem każdego z osobna na początku filmu. Coraz częściej taki zabieg widuję i trochę mnie już wkurza. Jedynym filmem, który widziałem, a w którym wypadło to fajnie, była Krwawa uczta.
Podsumowując, Among Friends to film jak wiele innych, niby mający dawać do myślenia, ale dotyczący problemu przewałkowanego już na wskroś. Problemu, nad którym każdy już się chyba milion razy zastanowił.

2 komentarze:

  1. Ale dalej ten problem jest nierozwiązany i stajemy się wobec niego coraz bardziej bezradni.
    Dzięki za ciekawą propozycję. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy go nie rozwiążemy. Przyjaźń, miłość i inne abstrakty są niemożliwe do jednoznacznego zdefiniowania.
    Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej!

    OdpowiedzUsuń