menu2

niedziela, 5 stycznia 2014

Właśnie polubiłem kryminały

Zodiak (2007). Długo zabierałem się do tego filmu, głównie ze strachu przed jego długością. Dwie i pół godziny to trochę dużo...ale po obejrzeniu muszę przyznać, że ten film nie powinien być krótszy. Zastanawiam się, jak wygląda wersja z 2005 roku trwająca półtorej godziny. Na tę chwilę uważam, że to stanowczo za mało, by ukazać całą historię.

Rzecz jest o tym, jak amerykańscy stróże prawa zmagają się z zuchwałym mordercą, którego nijak nie idzie wytropić. Historia jest autentyczna, Zodiak nękał Stany przez ładnych kilka lat. Mordował, po czym bezczelnie chwalił się prasie swoimi wyczynami. Bawił się w kotka i myszkę z władzami, wysyłał zaszyfrowane listy, informował o swoich dokonaniach i morderczych planach na przyszłość. Te dwie i pół godziny to przekrój jego swawoli na przełomie kilku lat, doskonały obraz terroru jednego człowieka nad milionami przerażonych obywateli.

Nigdy nie ciągnęło mnie do kryminałów, zawsze wydawały mi się nudne. Tym bardziej byłem zaskoczony, że Zodiaka oglądałem w napięciu i z wypiekami na twarzy. Zwłaszcza na etapie, gdy policja odpuściła sobie śledztwo, a sprawy w swoje ręce wziął gówniarz na co dzień zajmujący się rysowaniem komiksów. Akcja wówczas nabiera tempa i momentami czułem autentyczną grozę. Poważnie, nawet horrory mnie tak nie napinają!

Paru kwestii jednak nie rozumiem. Na przykład dlaczego nie odnaleziono chłopaka, który przeżył pierwszy atak mordercy ani dziewczyny, którą Zodiak dopadł na drodze. Chłopak po tym zdarzeniu zniknął i...już. Nikt nie zawracał sobie głowy odnalezieniem go. O dziewczynie natomiast jakby zupełnie zapomniano.

Na grze aktorskiej się nie znam i zazwyczaj niespecjalnie przykładam do niej wagę, ale aktor grający Allena – głównego podejrzanego. Świetnie zagrał swoją rolę, zwłaszcza scenę rozmowy z policjantami.

Jedyne, czego mi zabrakło, to rozjaśnienia nieco portretu psychologicznego mordercy. Ostatecznie nie wiem właściwie, dlaczego zabijał... Mogłoby być przecież jeszcze ciekawiej, gdyby przedstawiono jego filozofię, zwłaszcza gdyby okazała się w jakimś stopniu przekonująca.

Nie będę się rozpisywał, bo i nie za bardzo mam się czego czepiać ani co jakoś specjalnie chwalić. Cały film uważam bowiem za bardzo dobry. Warto poświęcić tę dość dużą ilość czasu na Zodiaka. Dzięki wartkiej akcji film wcale się nie dłuży, zanim się obejrzałem, minęła pierwsza godzina... Polecam bardzo! Chyba właśnie polubiłem kryminały, może będzie ich więcej na blogu ;) No i przede wszystkim trzeba będzie zobaczyć film z 2005 roku, bo zżera mnie ciekawość tego, jak twórcy upchnęli całą tę historię w półtorej godziny.

4 komentarze:

  1. Oglądałam "Zodiaka" kilka lat temu i też bardzo mi się podobał. Pamiętam, że leciał jakoś w tv i przerywany reklamami trwał jeszcze dłużej.. ale i tak z ciekawością doczekałam końca:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny film. Nie ma co się kłopotać rozwiązywanie kwestii o których piszesz. Ta sprawa jest wciąż owiana tajemnicą :):).

    No to teraz polecam "Prisoners" z zeszłego roku.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy to coś w stylu "Zodiaka"? Jeśli tak, to muszę zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń
  4. doskonały film, bardzo mi się podobał. świetny klimat.

    OdpowiedzUsuń