menu2

niedziela, 17 lutego 2013

Super tabu



W ostatnim czasie dzieje się coś, co w naszym buracko – katolickim kraju wydawało się być nie do pomyślenia. Erotyka jest w modzie. Aż trudno uwierzyć. Jakiej bym gazety nie otworzył, tam czytam o „fenomenie” pt. Pięćdziesiąt twarzy Grey'a. Jakiś czas temu przeczytałem też w Angorze, że niejaka Ilona Felicjańska napisała pornosa. Nie wiem, kim ta kobieta jest, ale skoro w gazecie stoi, że napisała, to zakładam, że jest znana. Natomiast jeśli trąbią, że napisała coś takiego i że to takie wielkie wydarzenie, to domyślam się, że takie posunięcia są dla tej osoby nietypowe.
Wchodzę dzisiaj do biedronki i prosto od „Darek, otwórz” kieruję się do stojaka z książkami. Czasem można stamtąd coś ciekawego wygrzebać, więc jak zwykle jestem ciekawy co znajdę. I co znajduję? Połowa oferty to jak zwykle jakieś bezpłciowe bzdety. Ale reszta? Erotyki. Zaskoczony jestem, nie powiem. Po sukcesie Pięździesięciu . . . biedronka, jak widać, idzie za ciosem i próbuje ugrać na tym coś dla siebie. Jak każdego zdrowego faceta ciągnie mnie do erotyki, lubię ją w książkach, toteż szybko znalazłem coś dla siebie. Ostatecznie nic nie wziąłem, bo oczywiście „hity” były dwa razy droższe od „bzdetów” a to już przekracza próg kwoty za którą nie kupuję już książek tylko dlatego że pojawi się w zasięgu wzroku.

Dosyć wstępu, bo się nieco rozwlekł, przejdę do meritum. Cała ta moda nasunęła mi myśl, że jakoś tak się utarło, a przynajmniej taki wniosek wysnuć można czytając i oglądając horrory, że gatunek ów z żadnym innym się tak nie komponuje jak z erotyką właśnie. Dlaczego? Bo strach i podniecenie to dwa najsilniej oddziałujące na psychikę ludzką uczucia. Co więcej, choć mało kto się do tego przyzna, niemal każdego z nas podnieca strach. Choćby i przed tym, że matka nagle wejdzie do pokoju a my nie zdążymy wyłączyć redtube albo zabrać łapy spod bluzki dziewczyny. Świadomość takiego niebezpieczeństwa Was nakręca i nie mówcie, że nie! Nie ma to nic wspólnego z horrorem, ale również do strachu się sprowadza. Albo podniecający strach przed bólem. Przecież to istota sadomasochizmu, którego również w horrorze jest pełno.
Druga sprawa to tabu. Kto da przykład silniej zakorzenionego w naszej kulturze tabu niż seks i przemoc? Skoro już jedno z nich łamię, to dlaczego nie złamać za jednym zamachem również drugiego? Zwłaszcza, że oba tak do siebie pasują. Tworzę więc coś jeszcze bardziej kontrowersyjnego, super tabu. Kumuluję tym samym ładunek nieprzyzwoitości, bardziej nieprzyzwoity w kontekście naszej kultury niż seks i horror występujące osobno. Owoc tej fuzji to jeszcze większa żer dla obrońców moralności i jeszcze większa frajda dla dzieciaków. Skandal. Mainstream. Ot i cała filozofia. A tak btw, to każdy, kto to czyta, niech uderzy się w pierś i przed samym sobą przyzna się, czy nie podnieca go erotyka posunięta dalej niż pozwala na to grzeczny telewizyjny film. Niech odpowie sobie na pytanie, czy rzeczywiście tak strasznie oburza go tego rodzaju przesuwanie granicy dobrego smaku, jak wypada być oburzonym.

Teraz jeszcze krótko o jakości erotyki w horrorze. Sęk w tym, by potrafić zawrzeć jedno i drugie w odpowiednich proporcjach. Czytałem i oglądałem rzeczy, w których to nie wyszło. Zwłaszcza w literaturze rzadko się udaje. Bo co mi po takiej erotyce, która polega na wpakowaniu w fabułę sceny opisanej w stylu:



Szybko zrzucili z siebie ubrania. Nie czuli żadnego skrępowania. Wszechwładna namiętność, która nimi rządziła była po prostu czystym uczuciem. Chris czuł, że opuszcza go napięcie i przygnębienie. Oddalił od siebie myśli o Jenny. O ich ostatnim dzikim, seksualnym zespoleniu. Jenny wcale go nie chciała. I nie okazał się dla niej dość dobry. Ta piękna blondynka nie wyglądała na wytrzymałą fizycznie. Ale pragnęła jego. Silnego lub słabego. Całował jej drżące ciało.
Wzdychała z przyjemnością. Potrafiła go także podniecić. Oddała mu inicjatywę w tej grze między dwojgiem ludzi, których miłość zrodziła się wśród oparów zła.
W końcu zagłębił się w jej drgające ciało i poczuł prawdziwy żar jej miłości.
Oboje pragnęliby pozostać tak na zawsze, gdyby było to możliwe. Ich emocje wyrwały się spod kontroli. Nie mogli dłużej się powstrzymać. Ich ciała przeszył dreszcz, jednocześnie westchnęli, a potem chwilę leżeli napawając się osiągniętym szczęściem.

I co cała istota erotyki w Trzęsawisku Guya N. Smitha. Czym ja się tu mam podniecić? Co ma we mnie wzbudzić wstyd, że kręci mnie coś perwersyjnego? Poza tym, czytając o zbliżeniu bohaterów tekstu chcę z nimi to choć w nikłym stopniu przeżywać. Móc sobie wyobrazić, dać upust fantazji. Tu się nie da.
Za przykład skrajności w stronę przeciwną niech posłuży Ofiara Johna Eversona. Fragmentu żadnego nie przytoczę, bo nie mam książki pod ręką a w necie jej nie widzę. W każdym razie w moim odczuciu powieść powstała tylko po to, by autor mógł sobie ulżyć. Fabuła naciągana, głupia jak kijki do nordic walkingu. . . no, ale jest za to jakieś tło dla obleśnego i prostackiego seksu! O to również nie chodzi. . .
Dla mnie mistrzem w tej materii jest Masterton i pewnie nikogo taką opinią nie zadziwię. Facet wie jak pozwolić sobie na pikanterię a nie zrobić z siebie pajaca. Przynajmniej w moje osobiste kryteria się wpasował. Podobno w Sfinksie przegiął pałę, ale ta pozycja wciąż przede mną, więc o tym będę gderał jak już przeczytam.

P.S.
Wracając do Pięćdziesięsiu... - to nieprawda, że fascynacja kobiet erotyką to jakieś novum i znak rewolucji obyczajowej. Rewolucją obyczajową jest fakt, że niektórzy się z tym w końcu pogodzili.

7 komentarzy:

  1. Dla mnie szczytem erotyzmu w literaturze są "Kroniki wypadków miłosnych" Konwickiego, ale to z horrorem niewiele ma wspólnego, więc ta dygresja trochę nie na temat :D

    Te Twoje porównania i określenie: "buracko-katolickim", "głupia jak kijki do nordic walking" :D gdybyś robił w polityce, to Twoje teksty stałyby się kultowe ;P

    Jedyne co mi osobiście lekko nie leży to fakt, że wyrażasz swoją opinię na różne tematy trochę w sposób, z którym się nie dyskutuje.

    Pisz dalej! Ja zawsze chętnie czytam :) A może pojawi się jakaś horrorowa twórczość własna? :)

    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Dygresja, jak oboje nas uczono, ma to do siebie, że właśnie od głównego tematu odbiega, więc będąc nie na miejscu, jest jak najbardziej na miejscu ;)

    Jak tylko zostanę hemafrodytą albo czymś podobnym, zgłoszę się do Ruchu Palikota, tam mnie przyjmą z otwartymi rękami i nogami ;P

    Nie do końca rozumiem, czym jest "sposób, z którym się nie dyskutuje". Tym samym nie potrafię się do tego ustosunkować w żaden sposób...

    A twórczość własna? Dla Ciebie niestety nie miałbym nic do zaoferowania. Wszystko, czego byś jeszcze nie widziała albo szlag trafił, albo istnieje zaledwie w formie notatek. Ale pomysł całkiem niezły, dzięki. Może by tak na zasadzie "podbloga"... Się zobaczy.

    Wielkie dzięki za komentarz, Ola!
    Pozdrawiam również! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, jak już trzymamy się definicji, to dygresja zawsze jest nie na temat, racja! :P
    Sposób z którym się nie dyskutuje, to na przykład określenie Polski, jako kraju buracko-katolickiego, ale nie wiem, jak te moje odczucia wytłumaczyć ;}

    Myślałam, że trochę stworzyłeś przez ten czas. Możesz publikować notatki, fragmenty, luźne myśli, to może zmotywuje do sklejenia tego w jakąś całość :) Bo w tym wydaniu lubię Cię najbardziej :)

    A jeśli chodzi o recenzję książek, masz konto na lubimyczytac.pl, ale jakoś Cię tam dawno nie widziałam. Możesz wrzucić tam jakieś recenzje i linka do bloga, myślę, że na początek więcej osób przeczyta :)

    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Bynajmniej. Uważam, że obraz Polski pod tym względem jest jak najbardziej tematem do dyskusji. Polska niestety jest buracko-katolicka a szydzić z jej natury uważam wręcz za patriotyzm :P Kpię sobie oczywiście, ale tylko w połowie.

    Po tym, jak dysk zdechł mi wraz z prawie ukończonym najlepszym (imo) moim dotychczasowym tekstem, na wiele miesięcy skutecznie odechciało mi się cokolwiek pisać. Ale czuję, że to mija, bo ciasno mi już w cymbale od pomysłów ;)

    Na lubimyczytac.pl nie zaglądam wcale, jakoś mnie tam nie ciągnie. Może jakąś inną drogą uda mi się czytelników pozyskać. A jeśli nie, to trudno, cieszy mnie, że chociaż Ty mi robisz tę przyjemność. Być może już mam ich garstkę, tylko że jestem głupi i nie przyszło mi do głowy by sprawdzć, czy mają szansę zostawić ślad :P Teraz już mają na pewno, więc tylko patrzeć, jak zacznę podbijać rankingi ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. A dla mnie to tylko stereotyp, który utrwala zachowanie kilku osób publicznych, na co dzień jesteśmy całkiem spoko! :D Nie ma potrzeby robić sobie kompleksów! :D

    My poloniści musimy się wspierać! He, he . Trzeba wrócić do tradycyjnej metody - gęsie pióro - i wtedy grozi Ci tylko pożar.

    Ludzie są z natury leniwi i nawet, jeśli czytają, to mało komu chce się wysilić, żeby jakoś skomentować.
    Jak już zaczniesz podbijać rankingi na całego, to liczę na autograf :D
    (albo zacznę sprzedawać Twoje fotosy za niemałe pieniądze :D).

    Ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Możliwe. że tylko tereotyp, w gruncie rzeczy Polska nie jest już tak buracko-katolicka jak jeszcze parę lat temu. Jednak stereotypy nie biorą się z powietrza. Fakt, wśród osób publicznych trwa moda na krytykowanie oblicza kraju. Tylko że oni akurat nie są od tego by narzekać, a od tego, by ujmować nam powodów do narzekania.

    Komu by się chciało tyle machać ręką. Toć to by trzeba było z dziesięć razy przepisać żeby uzyskać tekst w takiej formie, by się go nie wstydzić :P

    Autograf to co najwyżej ja od Ciebie mogę dostać, jako od profesjonalnego i doświadczonego krytyka mojej pisaniny ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. `Ludzie są z natury leniwi i nawet, jeśli czytają, to mało komu chce się wysilić, żeby jakoś skomentować.`
    Skoro tak sytuacja wygląda to ja się minimalnie wysilę i napiszę, że jestem tutaj czasami, czytam, a więc jest nas o jedną osobę więcej ;)
    Powodzenia w dalszej twórczości Łukasz. Mam nadzieję, że kiedyś mnie natchnie i wysilę się bardziej ;D

    Kasia N.

    OdpowiedzUsuń