menu2

niedziela, 21 kwietnia 2013

Sentyment do obrazków


Od lat nie czytałem komiksów. Choć z racji przynależności do pokolenia dorastającego w latach '90 komiks nie jest mi obcy – a wręcz przeciwnie. Mały Morydz miał całą stertę TMNT, GI Joe, Transformersów, odziedziczone po dziadku przygody Domana, był jednym z ogniw szkolnego handlu Spawnem, Lobo i Dragon Ballem. To się nazywa mieć dzieciństwo! Do komiksu wróciłem dziś. Po latach nie wiem już, ilu. Wróciłem, bo Internet pokazał mi, że istnieje w Polsce coś, czego nigdy bym się nie spodziewał.
Cykl komiksów pod hasłem „Obrazy grozy”.


Zeszyt piąty.
Hellraiser.
Czego może chcieć więcej fan Pinheada?

Nie powiem, żeby to było dzieło absolutne. Ale zeszyt ten, zawierający szereg historii stanowiących różnego rodzaju wariacje na temat Hellraisera, przerósł moje przewidywania. Zdecydowana większość historii zachowuje charakterystyczny klimat pierwotnego dzieła. Wyjątki są nieliczne – tu klimatu trochę brak, tam na klimat położono taki nacisk, że nic poza nim już nie zostało.
Tom stworzyło kilku rysowników, dlatego jest bardzo zróżnicowany zarówno w kwestii potraktowania wątku wspólnego wszystkim historiom, jak i wizualnej oprawy komiksu. Generalnie jednak jestem pod dużym wrażeniem. Kreska w większości ładna, czasem wręcz genialna. Może ze dwa epizody uznałbym za wyraźnie gorsze – reszta jest piękna. Generalnie komiks pełen obrazów bliskich temu, co u Barkera najlepsze.

Czytając „Obrazy grozy” zdałem sobie sprawę z czegoś, co niby było oczywiste, ale nie do końca do mnie docierało. Pinhead jeszcze parę lat temu był na ostatniej prostej do zostania ikoną popkultury. O jego randze świadczy choćby to, że właśnie takie komiksy powstają. Tym, co według mnie zamknęło mu drogę na szczyt, są coraz gorsze – a ostatnimi czasy wręcz gówniane – filmy żerujące na fenomenie Hellraisera. Nie, żebym nakłaniał do jakiegoś bojkotu, ale autorom ostatniego filmu nie można wybaczyć! ;)

Dzięki „Obrazom grozy” przekonałem się, że horror w tej formie również ma swój urok. Nabrałem ochoty na poznanie innych tytułów z gatunku grozy. Ciekawe, ile takich perełek jeszcze czeka aż je odkryję ;) W każdym razie młodzieńczy sentyment do obrazków powrócił.

3 komentarze:

  1. Poza jakimiś pojedynczymi wyjątkami, nigdy komiksów nie czytałem. Dlatego Pinheada znam jedynie z filmów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam, naprawdę fajna rzecz. A skoro miałeś do czynienia tylko z filmami, to zachęcam też do książki "Powrót z piekła".

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też znam go z filmów jedynie, a i to dość pobieżnie. Trzeba będzie nieco nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń