menu2

piątek, 26 kwietnia 2013

Skarb z pchlego targu


Czas zrobić przerwę w wymądrzaniu się na temat horrorów.

Kiedy studiowałem w Lublinie, często odwiedzałem ulokowany w pobliżu przystanku PKS pchli targ. Tam potrafiłem mnóstwo czasu spędzić grzebiąc w pudłach zawierających moje dwie namiętności: książki i kasety magnetofonowe. Różne skarby stamtąd przytargałem, ale jedną zdobycz darzę szczególnym uczuciem i o tym dzisiaj będę przynudzał.
Zazwyczaj wybierałem z pudeł kilka kaset a następnie w drodze ostrej selekcji kupowałem dwie – trzy z
nich. Czasem wybranie zajmowało mi nawet kwadrans, ale tym razem nie zastanawiałem się ani sekundy. W końcu nie co dzień chyba ma się okazję kupić za grosze kasetę Moskwy!
Okładka przedstawia album Życie niezwykłe. Napis na kasecie również. Spis utworów tajemniczo zamazany korektorem. Jak się później okazało, w rzeczywistości nie jest to Życie niezwykłe a nagrana na nim Moskwa - pierwszy album. Jeszcze lepiej! Co więcej, na pudełku jest naklejka z numerem egzemplarza i napisem "Sprzedarz premiowana. Zachować do losowania" więc kaseta musi mieć jakąś ciekawą historię.

Zgrałem tę kasetę porządnie. Na długi czas poszła w odstawkę. Jednak odkąd zabrałem ją do auta, z ciężkim sercem wyciągam ją z odtwarzacza. Kocham! To mój skarb. Mimo że później sprawiłem sobie limitowaną koncertówkę, nawet ona nie znaczy dla mnie tyle, co ta kaseta.

Moskwa to wyjątkowa kapela. Ma coś takiego w sobie, że treść piosenek trafia do słuchacza bardziej niż teksty większości artystów. Wydaje mi się, że kluczem jest prostota. Teksty Gumy brzmią jak słowa kogoś, kto chciałby powiedzieć coś bardzo ważnego i nie przejmuje się, że literacko nie wypowiada się na najwyższym poziomie. Najlepszym przykładem jest piosenka Urodziłeś się by żyć. Tekst jest do bólu prosty, dziecinny. Infantylny wręcz. Czy komuś to przeszkadza? Mnie ani trochę.
Jest w piosenkach Moskwy gniew i bunt, ale inne niż obowiązuje w punku. Coś takiego jest w tych emocjach, co determinuje, dodaje sił, ale nie jest natchnieniem do rzucania kamieniami. Coś, co nakłania do buntu polegającego na chęci naprawiania świata zaczynając od siebie.
Nagrania Moskwy obalają kilka mitów. Dowodzą, że bunt można wyrażać inaczej niż bluzgami i agresją. Udowadniają także, że punk może być przebojowy, melodyjny, można w nim robić „uuu” i „ooo” nie wpadając przy tym wszystkim w nurt płytkich pioseneczek rodem z Kalifornii.

Myślę, że Moskwa to mój ulubiony punkowy album. No, może obok Ulic jak stygmaty Pidżamy Porno i Zmowy Włochatego. Polecam tym, którzy lubią takie klimaty a Moskwy jeszcze nie znają. Gwarantuję, że Ja wiem, ty wiesz szybko z głowy nie wyjdzie ;)


Jako bonus - niespodziankę dołączam zdjęcie mrocznego, tajemniczego chrupka prosto z piekła.
Sam Belzebub takie wpiernicza.
Z keczupem koloru świeżej krwi spuszczonej z dopiero co zdjętej z ołtarza dziewicy.
Ave satan i smacznego!

4 komentarze: