menu2

poniedziałek, 6 maja 2013

Drogi autorze - amatorze...


Od dłuższego czasu przeszukuję Internet w poszukiwaniu blogów, na których mógłbym poczytać opowiadania amatorów. Szukam, szperam...
Nie ma.
Najpierw trzeba się przebić przez setki blogów o losach jakiegoś One Direction, cokolwiek to jest (z treści tekstów wynika, że jakaś kochliwa dzieciarnia). Następnie kolejne setki niby opowiadań, gdzie zabawa kończy się na jednym – dwóch rozdziałach, a wszystko to wydaje się jedynie pretekstem do wymyślenia szałowych bohaterów i przypisania im wizerunków ze zdjęć wygrzebanych z Internetu.
W końcu czasem uda się znaleźć coś na pierwszy rzut oka mającego cechy opowiadania. Jak jeszcze opowiadania grozy, to już w ogóle szał. Do przeczytania pierwszych zdań.

W żadnym wypadku nie mam się za eksperta, ale liznęło się tu i tam spraw związanych z poprawnym napisaniem zdania. Dlatego też właściwym sobie zwyczajem będę się mądrzył. Oto mój osobisty, subiektywny i kompletnie niesprawiedliwy spis rzeczy, które mnie irytują jako czytelnika oraz – przy okazji – wskazówek, czego lepiej nie robić.

Odchrząknięcie, ukłon. Zwrot grzecznościowy:
Drogi autorze, droga autorko, amatorze, amatorko:

  1. Nie nazywaj opowiadania imieniem głównego bohatera. Jeśli już się tak przy tym upierasz, nadaj mu imię mające jakieś znaczenie dla fabuły bądź nietypowe, zapadające w pamięć. Opowiadania pod tytułem „Anka” czytelnik widział milion razy. Ponadto przy nazwaniu tekstu „Anka” nie licz, że ktokolwiek będzie tytułem zaintrygowany i zachęcony do lektury.
  2. Jeśli piszesz opowiadanie grozy, to miej litość i nie zawieraj w tytule słów „mroczny”, „tajemniczy”, „groza” i innych banałów. Rozczaruję Cię – tytuły w stylu „Mrok” czy „Zło” nie są dla czytelnika atrakcyjne.
  3. Nie rozpoczynaj opowiadania od opisu poczynań bohatera, którego uparcie nie nazywasz żadnym imieniem. Pisanie od samego początku „wstała od stołu i poszła do kibla” wbrew pozorom nie nadaje klimatu ani głębi. Czytelnik chce wiedzieć, kim jest osoba, która poszła do kibla. „Agnieszka wstała od stołu i poszła do kibla” - o wiele lepiej, jaśniej, bardziej zrozumiale.
  4. Nie jesteś fajny, jeśli w dialogi wkładasz przesadną ilość sformułowań slangowych. Miej umiar, bo inaczej narazisz swój test na śmieszność.
  5. Do zakończenia zdania służy kropka. Jedna, nie trzy. Wielokropka używa się w określonych sytuacjach a nie w co drugim zdaniu.
  6. Tam, gdzie to niekonieczne, nie dodawaj zaimków dzierżawczych. Jeśli piszesz, że „Adam wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił do Oli”, to raczej zrozumiałe jest, że wyjął SWÓJ telefon ze SWOJEJ kieszeni. Nie ma potrzeby tego uściślać.
  7. Pisząc o przemyśleniach bohatera w narracji pierwszoosobowej zadbaj, by nie mówił w kółko „nienawidzę świata, nie daję już sobie rady, nikt mnie nie rozumie, czuję się tak okropnie bezsilny” itd. Czytelnik chciałby konkretów a nie tego typu ględzenia, które trwa kilkanaście linijek tekstu a nie niesie za sobą żadnej konkretnej treści.
  8. Nie opieraj całego tekstu na schemacie „Monika poszła tam, zrobiła to a pomyślała tamto”. Używaj dialogów. Staraj się zawrzeć w rozmowach bohaterów jak najwięcej informacji.
  9. Nie nadużywaj wulgaryzmów. Nie rób wiochy.
  10. Unikaj długich zdań. Im mniej czytelnik ma pomiędzy jedną kropką a drugą, tym więcej do niego dotrze.
  11. Nie bierz sobie punktu dziesiątego za bardzo do serca. Zdanie powinno mieć przynajmniej podmiot i orzeczenie. Nie jesteś Białoszewski.
  12. A' propos Białoszewszkiego – nie jesteś nim, żeby szatkować każde zdanie. Nie jesteś Lovecraftem żeby obywać się bez dialogów. To, że ktoś sobie odpuścił takie rzeczy a przy okazji stał się popularny, nie znaczy, że powinno się tak robić.
  13. Rób, co tylko się da, by uniknąć napisania „który”. Uwierz mi, przesadzasz z tym słowem. Staraj się kombinować tak, by to słowo padało jak najrzadziej.
  14. Na koniec najważniejsze. CZYTAJ KSIĄŻKI. Nie da się pisać, nie czytając. Skądś instynktowna znajomość składni, ortografii, interpunkcji musi Ci wejść w krew. Z powietrza się nie weźmie. Nie bądź jak 3/4 maturzystów, naucz się napisać poprawne zdanie.

Już, wymądrzyłem się. Można by się tak czepiać w nieskończoność, ale kto by to później przeczytał?
Fakt jest faktem, ciężko znaleźć nieprofesjonalnego autora choć odrobinę wykazującego się świadomością językową czy jakimś wyczuciem, wrażliwością na zasady pisania. A szkoda, bo chciałbym od czasu do czasu przeczytać coś, za co można by pochwalić autora.

Jeśli trafią tu jacyś początkujący pisarze, to zachęcam do reklamowania się w komentarzach! Śmiało! Bardzo chętnie poczytam!

Zapraszam też do zabrania głosu na temat tego wątku. Umieram z ciekawości, jak inni tę sprawę widzą.

No i nieśmiało zachęcam do własnych opowiadań. Choćby po to, by skonfrontować je z powyższymi punktami i wytknąć mi hipokryzję ;)

6 komentarzy:

  1. Ale się czepiasz! :P Z trójką się totalnie nie zgodzę, nie zawsze imię ma znaczenie, a jak nie ma, to po co ta Agnieszka? :P 9. A Masłowska może! 11. i 12. hmm... ogólny wniosek: gdyby wszyscy piali tak samo, to by było trochę nudno, czyż nie? ;P Dobrze, że Białoszewski i Lovecraft nie brali takich uwag do serca :)
    O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do trójki: poczytać amatorów na forach literackich. To naprawdę często ma miejsce i drażni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Daj swojego mejla, coś Ci wyślę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałem maila do Ciebie, odbierz i wyślij na ten adres ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę się zgadzam, trochę się poprzyczepiam.

    Zgadzam się całkowicie z ostatnim punktem, czytanie to podstawa. Zresztą nikt nie wymyślił jeszcze lepszego patentu na szlifowanie warsztatu niż czytanie i pisanie. Grunt to wykształcić sobie świadomość językową i zwyczaj autokorekty. I w końcu tekst musi wyleżakować, korekta robiona na świeżo zawsze będzie dziurawa. Ale to już w kwestii młodych pisarzy, którzy są nastawieni na pracę nad tekstem, nie tylko publikację i zbieranie laurów.
    Szukanie dobrych opowiadań w blogsferze to raczej misja samobójcza. Nie dlatego, że takich tekstów tu nie ma, a dlatego, że gubi się między FF One Direction i nastkami, które złapały wenę po Pamiętnikach Wampirów ;) Zresztą promocja działa tu na zasadach wzajemności, więc ludzie, którzy są spoza kółeczek wzajemnej adoracji albo tworzą we własnym uniwersum siedzą gdzieś z tyłu i ich nie widać. Radziłabym przeszukać fora literackie, bo teksty które tam wiszą są zazwyczaj po kilkukrotnej łapance "z zewnątrz". Od siebie polecam Craiisa, dostaje się tam po ryju za "tą" w bierniku, więc językowo trzyma to wszystko poziom. I celują w fantastykę i pochodne, więc myślę, że znajdziesz coś dla siebie ;)

    Co do tytułów - wolę wziąć na warsztat "Anię" lub "Zło" niż opowiadanie z przydługim/skomplikowanym/pretensjonalnym/pseudo-poetyckim tytułem. Zresztą czasem krótki tytuł jest najlepszy, bo intrygujący. Spójrz na J. Herberta, facet prawdopodobnie zostawał przy roboczych tytułach ;)

    A' propos Białoszewszkiego – nie jesteś nim, żeby szatkować każde zdanie. Nie jesteś Lovecraftem żeby obywać się bez dialogów. To, że ktoś sobie odpuścił takie rzeczy a przy okazji stał się popularny, nie znaczy, że powinno się tak robić.
    Nie. Nope. Nah-ah. Wpychanie ludziom w głowy Jedynego Słusznego Schematu to grzech. To jak z uczeniem pisania recenzji w podstawówce - musi być wstęp, streszczenie fabuły i ocena, więc chodzisz potem po necie i znajdujesz pierdylion streszczeń od wydawnictwa z dopiskiem "fajne" otagowanych jako recenzje. Ok, rozumiem, że działasz w myśl zasady "trzeba poznać reguły, żeby je łamać". Ale... nie, po prostu nie. Niech eksperymentują, próbują nowych rzeczy, wywalają dialogi, piszą cross-overy Zmierzchu i Zakochanego Kundla... za rok, dwa albo zapomną o opku kompletnie, albo strzelą facepalma i wyciągną wnioski. A już na pewno nauczą się więcej, niż po roku pisania tekstów na jedno kopyto. Zresztą czasem eksperymenty są jedynym sposobem na przełamanie blokady twórczej, mniej lub bardziej udane, ale zawsze ciekawsze niż szablon przepisany z podręcznika ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przede wszystkim dziękuję za tak obszerny komentarz!

    Co do forów literackich, to nie są mi obce. Jakiś czas temu odbyłem bardzo kształcącą przygodę z jednym z nich. Miałem tam zaszczyt i przyjemność znaleźć się w "ekipie rządzącej" i przez długi czas pełniłem funkcję Krytyka. Przebrnąłem przez wiele lepszych i gorszych tekstów a to, co wypisałem w punktach to w dużym stopniu wnioski i przemyślenia powstałe właśnie dzięki pracy na forum. W pełni subiektywne oczywiście, dlatego zrozumiałe jest, że nie każdy się ze mną zgodzi ;)

    Uciekanie w schemat rzeczywiście nie wychodzi na dobre, ale odnoszę wrażenie, że amatorscy pisarze, chcąc uniknąć tego schematu, robią co mogą, kombinują, przez to zaraz wpadają w inny. I tak w kółko. Każdy chce być oryginalny, a potem okazuje się, że sto innych osób próbuje być oryginalnymi w identyczny sposób. I tak z deszczu pod rynnę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń