menu2

niedziela, 9 czerwca 2013

Jak można?!

Kładę rękę na sercu i przysięgam, że to jeden z najgorszych filmów, jakie widziałem.
Przyznaję, że jestem filmowym masochistą. Im film gorszy, tym większą frajdę sprawia mi oglądanie go. Ale wczoraj to już chyba przegiąłem pałę.

Ciągnie mnie ostatnio do tych żenujących monster movies wyjętych żywcem z wieczornej ramówki TV Puls.Pirania 3D była całkiem w porządku), ale skąd mogłem wiedzieć, że Lake Placid: Ostatni rozdział będzie gorszy nawet od tych gorszych?...
Są to na ogół złe, lub gorsze filmy (no, może

Mniejsza o fabułę, bo choć zwykle podaję jej zarys w paru zdaniach, tu zmieściłbym się w jednym albo i połowie. Zresztą, wiadomo, o co chodzi w tego typu produkcjach, ten od nich w żaden sposób nie odstaje.

Żadnego napięcia.
Grozy.
Mógłbym nawet rzec, że żadnego gore.
O sensie już nie wspomnę.

Mamy za to komputerowo wygenerowanego gada, który hasa sobie po lesie szybciej od samochodu. Mamy wycieczkę szkolną, w której skład wchodzi zboczony kierowca, ciapowaty wychowawca i kilkoro puszczalskich gówniarzy. No, nie wszystkie są puszczalskie, jest jedno skromne dziewczę na każdym kroku obnoszące się tym, że wypożyczyła sobie z biblioteki Jądro ciemności.
Jest też Robert Englund, który bierze role w tego typu filmach chyba w obawie przed wizytą w pośredniaku. Chyba muszę w końcu pogodzić się z tym, że ten aktor nie jest żadną legendą horroru, a jedynie telewizyjnym wycieruchem, który z pocałowaniem w rękę przyjmie propozycję udziału w jakimkolwiek filmie.
Właściwie to dawno nie widziałem tak źle grających aktorów. Rozumiem, że to nie jest produkcja ambitna i nikt sobie dla niej nie będzie wypruwał żył, ale litości, ci ludzie mogliby wykrzesać z siebie choć odrobinę emocji.

Oglądałem Lake Placid z bratem. On, w przeciwieństwie do mnie, przestał wierzyć w ten film już po kilku minutach. Ja uparcie miałem nadzieję... Im dłużej oglądaliśmy, tym większy szok ten film w nas powodował. Jak można ułożyć takie dialogi?! Jak można dopuścić do tak bezsensownych scen?! Dookoła rozszarpane zwłoki koleżanek a co robi ww. skromne dziewczę w tej sytuacji? Zamartwia się tym, że gdzieś pośród tej rzeźni zgubiła swoje Jądro ciemności i pani z biblioteki już nic więcej jej nie wypożyczy. No litości. Albo chłopaczek podrywający ją tekstem „Wiesz, myślę o zapisaniu się do biblioteki”...

Na koniec tekst z filmu, który najbardziej mnie urzekł: „Nie chcę, żebyś tu zostawał ze względu na mnie. Skoro jesteś szczęśliwy budując ogrodzenia, rób to i wpadaj tutaj od czasu do czasu.”

3 komentarze:

  1. hehe czasem też mam wrażenie, że przemawia przeze mnie masochizm oglądając niektóre "horrory". Tego akurat nie widziałam, ale moje ostatnie hity to "Run, bitch run" oraz "Dwugłowy rekin atakuje". Nie wiem jak wytrwałam w obu przypadkach do końca, ale śmiechu miałam co nie miara;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widziałem ich, ale głowę daję, że na Pulsie kiedyś trafię na "Dwugłowego rekina" :P Tam zawsze puszczają takie rzeczy. Ostatnio zabili mnie filmem pt. "Megaszczęki kontra megamacki".
    "Run bitch, run" też brzmi intrygująco!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie!! Na Pulsie zawsze lecą niskobudżetowe rarytasy^^ kocham hahah "Run.." to już skrajność, przyznaję, że dawno takiego ...(tu mi nawet brakuje słów) nie widziałam;)

    OdpowiedzUsuń