menu2

sobota, 16 marca 2013

Za dużo Ketchuma w Ketchumie?


Niedawno pisałem o Dziewczynie z sąsiedztwa Jacka Ketchuma. Dziś będzie o filmowej adaptacji powieści, z którą właśnie się zapoznałem.
Czy film jest udany? Raczej tak, choć mam mały niedosyt. Jest niemal w zupełności wierny powieści i choć powinno się to chyba uznać za zaletę, mnie osobiście to lekko rozczarowało. Chyba wolałbym zobaczyć indywidualną wizję reżysera urozmaiconą jego wyobrażeniem akcji choć trochę innym od oryginału. Tymczasem poszczególne sceny odgrywane są tak, jakby książka stanowiła ostateczną formę scenariusza. Nawet dialogi bywają żywcem wyjęte z powieści. Jedynie scena finałowa została rozegrana nieco inaczej, różni się jednak szczegółami nie rzutującymi zbytnio na ogólny wygląd akcji. Zabrakło paru obecnych w książce momentów, choćby scen z ludzkimi i zwierzęcymi odchodami. Akurat w tym przypadku może i lepiej, że oszczędzono ich widzom.
Oprócz tego reżyser pozwolił sobie jedynie na obsadzenie w roli Meg aktorki, której wygląd nie pokrywa się w pełni z wyglądem książkowej bohaterki. Na mnie osobiście ta nieścisłość wpłynęła tak, że odtwórczyni roli Meg, choć jest całkiem urodziwa, wydała się za mało ładna. Na podstawie jej opisu w powieści ułożyłem sobie w wyobraźni zupełnie inne wyobrażenie.
To chyba wszystko, co mam o filmie do powiedzenia. Może jeszcze tylko dodam, że jak dla mnie, emocje postaci zostały rozłożone nierówno. David przeżywa wszystko bardzo mocno i w filmie widać to wyraźnie, jednak w Ruth tych emocji mi zabrakło. Z tego powodu wolałbym też aby w filmie zakończenie było jednak wierne powieści, wówczas powstałyby okoliczności, w których emocjonalność Ruth mogłaby być silniejsza.

2 komentarze:

  1. Diiiis, co taka skromna ta recka, mógłbyś bardziej się rozpisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko że nie miałem już nic do dodania. To nie tyle recka, co ogólna opinia na temat adaptacji książki. Gdybym omawiał film jako po prostu film, pewnie rozpisałbym się bardziej, a mnie chodziło tylko o relacje między filmem a książką.
    Zresztą, nie narzekaj! Niedawno kilka osób jęczało, że za długie posty piszę... :P

    OdpowiedzUsuń