menu2

środa, 10 lipca 2013

Polski horror – jak to dziwnie brzmi

Prawda? Te dwa słowa jakoś tak ze sobą zgrzytają... Ale w końcu zobaczyłem coś, co stanowi dla nich pomost. Nosi beznadziejnie banalny tytuł: Pora mroku. Polski jest w kwestii produkcyjnej, jednak jeśli chodzi o formę – Ameryka pełną gębą. Muszę przyznać, wybija się.

Przedstawienie fabuły trzeba chyba zacząć od tych trzech słów, na które każdy fan horroru zareaguje
pobłażliwym uśmieszkiem ;) Uwaga. GRUPKA PRZYJACIÓŁ WYJEŻDŻA na wycieczkę. Jedna z uczestniczek wyprawy ma nadzieję przy okazji odnaleźć brata, który rok wcześniej zaginął dokładnie w miejscu ich biwakowania. Równocześnie do szpitala psychiatrycznego przyjeżdża kilkoro młodocianych kryminalistów, by pracując odrobić poprawczak. Wśród nich jest Karolina, która wraz z upośledzonym umysłowo towarzyszem próbuje się dowiedzieć dokąd wywożeni są pacjenci. Losy jednych i drugich krzyżują się, gdy wszystko zaczyna się wyjaśniać. Dalej nie powiem, bo taki spoiler to byłoby wielkie zmarnowanie atrakcyjności fabuły! Chociaż strasznie mnie korci, bo bez wnikania w dalsze szczegóły ten opis brzmi banalnie...
W każdym razie warto ten film zobaczyć, bo to kawał dobrego, trzymającego w napięciu horroru. Albo chociaż żeby przekonać się, że nasi filmowcy jednak miewają ambicje.

Utarło się przekonanie, że w Polsce nie da się zrobić horroru. W tej kwestii zachowujemy się tak, jak odnośnie naszych sukcesów na boisku. Z braku bieżących sukcesów nieustannie wracamy do epizodów z dawnych czasów – do Wembley i do Wilczycy. Na chwałę w futbolu chyba już nie ma co liczyć, ale jeśli chodzi o rodzimy horror, to Pora mroku daje nadzieję!
Jak to zwykle u nas bywa, nie obejdzie się też z pewnością bez fali krytyki. Film jest bowiem nakręcony w duchu obecnego amerykańskiego kina grozy. Nie czytałem jeszcze żadnych opinii na jego temat, ale moje proroctwo w tej materii brzmi:

Naśladujemy uparcie Amerykę, nic nie potrafimy zrobić sami, z klapkami na oczach bezmyślnie kopiujemy zachodnie trendy!

No dobra, może i naśladujemy, ale czy to naprawdę nie wychodzi nam na dobre? Pora mroku wypada na tle polskiej kinematografii naprawdę świetnie. A już na pewno jest perełką, jeśliby porównać z „arcydziełami” typu Ciacho czy Lejdis. Więc to chyba dobrze, że próbujemy przyrównać się do tych, którzy robią to lepiej od nas. Bo jak niby miałby wyglądać polski horror, żeby się nikt do niego nie przyczepił? Nie stworzymy od razu charakterystycznego, wyróżniającego Polskę stylu, od kogoś się musimy nauczyć. A chyba lepiej, kręcąc filmy, naśladować USA niż na przykład Indie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz