Porąbani – co może kryć się
pod takim tytułem? Pierwsza myśl to oczywiście slasher z
przymrużeniem oka, coś jak Krzyk.
W każdym razie z pewnością chodzi o sytuację w stylu „grupka
przyjaciół wyrusza...”. Poniekąd moje przypuszczenia się
sprawdziły, jednak takiej formy podania owego schematu się nie
spodziewałem.
Mamy
tu do czynienia z czymś idealnie wypośrodkowanym pomiędzy horrorem
a komedią. O ile przez horror rozumiemy gore a nie budowanie
niepokoju i napięcia. Sytuacja wygląda następująco: Dwóch
wieśniaków przyjeżdża do swojego nowego domku letniskowego, co
zbiega się w miejscu i czasie z beztroskimi harcami szałowych
amerykańskich nastolatków po okolicy. Tucker i Dale łowią ryby
podczas gdy wystraszona ich widokiem uczestniczka harców poślizguje
się i spada do wody. Rednecki okazują się aniołami w spoconej
skórze i biorą dziewczynę pod opiekę. Kiedy jej przyjaciele
odkrywają, że przebywa ona w domku Tuckera i Dale'a, są święcie
przekonani, że jest tam w charakterze zakładniczki. Negatywne
uczucia wobec dwóch dżentelmenów potęguje obsesyjna nienawiść
jednego z nastolatków w związku z jego traumą z dzieciństwa,
której przyczyną są rzekomo osobniki pokroju wybawców dziewczyny.
Rozpoczyna się coś, czego nie jestem nawet w stanie opisać w jakiś
składny sposób. Festiwal nieporozumień, na którym dzieciaki,
oględnie mówiąc, nie korzystają. Rednecki nie mają szans dogadać
się z młodocianym towarzystwem, bo wrogo nastawione dzieciaki
atakują ich z taką zażartością, że obraca się to zawsze
przeciwko im. Biedne wieśniaki czują się skołowane, nie
rozumieją, dlaczego ci turyści atakują ich tylko po to,
by...popełnić samobójstwo.
Tak to
mniej więcej wygląda. Brzmi głupio, jednak wcale takie głupie nie
jest. Bardzo zręcznie ułożono scenariusz. Funkcja czarnego
charakteru jest przechodnia, wraz z trwaniem filmu oczywiste staje
się, że czarnymi charakterami nie są wieśniaki, lecz te głupie
nastolatki. Powstaje z tego osobliwa parodia slashera, w której
prawdziwym czarnym charakterem jest głupota i uprzedzenie.
Całość
została bowiem pomyślana tak, by płynęła z niej głęboka nauka.
Dydaktyzm, jaki znamy z filmów typu Zemsta frajerów
czy Płytki facet.
Twórcy pokazują nam, do czego prowadzi krótkowzroczność i
ocenianie innych przez pryzmat uprzedzeń i stereotypów. Niepokój
budzi jedynie tło tych nauk moralności. Lekcję tolerancji dają
nam flaki, krew i ciała okaleczone na wiele fantazyjnych sposobów.
Choć może się czepiam... No dobra, mniejsza o dydaktyzm – fajny,
zabawny i krwawy film! ;)
P.S. Dodam jeszcze tylko, że moim zdaniem twórcy polskiej wersji filmu powinni (jak w większości przypadków) pozostać przy oryginalnym tytule. Tucker & Dale vs Evil pasuje idealnie! Po co było to zmieniać?!
P.S. Dodam jeszcze tylko, że moim zdaniem twórcy polskiej wersji filmu powinni (jak w większości przypadków) pozostać przy oryginalnym tytule. Tucker & Dale vs Evil pasuje idealnie! Po co było to zmieniać?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz