menu2

wtorek, 9 lipca 2013

Szacunek dla życia

Budzisz się w obcym, groźnie wyglądającym miejscu i okazuje się, że nie ma już świata, jaki istniał jeszcze przed zaśnięciem. Co robisz? Jak się zachowujesz? Jak to wpływa na twoją psychikę? Czy taki obrót spraw jesteś w stanie uznać za pożyteczny?

Film pt. Derren Brown Apocalypse przedstawia się tak:
Pewien doktorek wybiera sobie jako obiekt badań Stephena – lesera i obiboka. Chłopakowi nic się nie chce i na niczym mu nie zależy. Eksperyment dra Browna ma go rzekomo postawić do pionu. Doktorek skrupulatnie buduje w Stephenie przekonanie, że przespał apokalipsę. Cała rzeczywistość bohatera składa się od teraz z wyreżyserowanych zdarzeń odgrywanych przez aktorów. W jego telefonie i telewizorze pojawiają się fikcyjne wiadomości, które utwierdzają go w przekonaniu, że apokalipsa jest faktem. Doktorek natomiast śledzi poczynania Stephena. Sukcesywnie wprowadza do swojego scenariusza osoby mające odegrać kluczowe role w przedsięwzięciach chłopaka oraz wzbudzić w nim wartości dotąd mu obce.

Tyle o treści, teraz moje przemyślenia. Niby jest to film dokumentalny, jednak do dokumentów z Discovery
zawsze miałem dystans. Albo po prostu przestały na mnie robić wrażenie, bo ile można lasować sobie mózg opowieściami o kosmicznych porwaniach piętnastego stopnia czy odkryciu ewangelii Heroda zapisanej na pendrivie? Oczywiście kpię sobie, ale nie sposób po prostu traktować takich produkcji poważnie. Dlatego też w autentyczność eksperymentu Dennena Browna również ośmielam się wątpić.
JEŻELI JEDNAK OKAZAŁBY SIĘ AUTENTYCZNY...
...to na miejscu Stephena zniszczyłbym doktorka w sądzie. No bo gdyby Stephen na skutek tego całego cyrku wpadł w szok, który odcisnąłby piętno na jego zdrowiu psychicznym? Albo podczas swoich poczynań w nowym świecie naraziłby się na śmierć? Albo po kontakcie z zarażonym wirusem zombie (tak, nawet takie cuda się działy) zadziałałby efekt placebo i Stephen umarłby z samego przekonania, że powinien? I tak dalej.

Kolejna rzecz, która przyszła mi do głowy podczas oglądania filmu. Brown ma ambicje swoimi pseudonaukowymi metodami wpoić Stephenowi odpowiedzialność, empatię i – przede wszystkim – szacunek dla życia. A gdzie jest w takim razie jego własny szacunek dla Stephena, którego życie, choć nieproduktywne, to jednak ludzkie i zasługujące na szacunek. Tymczasem traktuje chłopaka jak królika doświadczalnego, nie zważając na konsekwencje. Niby Stephen miał być pod stałą obserwacją specjalistów od głowy, jednak co z tego? Spróbujmy bowiem wyobrazić sobie nas samych w takiej sytuacji. Kto jest absolutnie przekonany, że mu w końcu nie odwali?

1 komentarz:

  1. Dobrze, że doktorek nie oglądał wcześniej "Piły", bo może próbowałby w bardziej drastyczny sposób wzbudzić w Stephenie miłość do życia^^

    OdpowiedzUsuń